Moja dziesiątka najlepszych filmów z 47 obejrzanych przedstawia się następująco:
1. "Daft Punk’s Electroma", reż. Guy-Manuel de Homem-Christo, Thomas Bangalter
Największe moje odkrycie tegorocznej edycji festiwalu. Coś niesamowitego. Pewnego rodzaju uzupełnienie, komentarz do "Gerry'ego" Gus Van Santa na temat fazowości egzystencji inności i mniejszości odsuniętej na margines. Wielkie, Wielkie Kino.
2. "Hamaca paraguaya", reż. Paz Encina
Genialny film, oszczędny w formie, minimalistyczny. Dotyka sfery przemijania, niepewności, oczekiwania śmierci... Siedziałem jak zahipnotyzowany. Nadal słyszę głosy starszych ludzi, szczekanie psa, dźwięki lasu. Klimatem troszkę zbieżny z "Drzewem" Gustavo Fontana. Niesamowite, że "Hamaca paraguaya" to pierwszy od 30 lat pełnometrażowy film paragwajski...
3. "Nokturny dla króla Rzymu", reż. Jean-Charles Fitoussi
Najbardziej radykalna formalnie, najbardziej nowohoryzontowa pozycja konkursowa. Ten film poraża obrazem, muzyką, dźwiekiem. Przypomina miejscami krótkie metraże Jarmana, a w kilku ujęciach "The Angelic Conversation". Jeśli tak maja wygladać Nowe Horyzonty, to ja podpisuję się oburącz i obunóż.
4. "Kontener", reż. Lukas Moodysson
Strasznie bałem się najnowszego Moodyssona po zeszłorocznej "Dziurze w sercu" i przeciętnej "Lilii 4-ever". Tym filmem reżyser wraca do świetnej formy. Trudno pisać cokolwiek o tym obrazie. Bolesne i bardzo osobiste przeżycie. Wyszedłem z kina wstrząśnięty.
5. "Fantasma" reż. Lisandro Alonso
Alonso to bez watpięnia filmowy geniusz. Kapitalne zamknięcie trylogii! (czy ona ma jakąś nazwę?). Rzeczywiście, trudno zrozumieć ten film bez znajomości "La Libertad" i "Los Muertos". Ten drugi uważam jak na razie za najwybitniejsze osiagnięcie argentyńskiego mistrza.
6. "4:30", reż. Rayston Tan
Singapurska perełeczka. Niezwykle sugestywnie zarysowany świat dziecka, jego samotności, wrazliwości i sposobu widzenia otaczającej rzeczywistości. Relacja chłopca z Koreańczykiem niezwykle wzruszająca i bolesna zarazem. Ostatnia scena (proba odseparowania od świata zewnętrznęgo i zarazem zatrzymania tego, co najcenniejsze i niewinne) to potęga kina. Szkoda, że obraz Tana nie znalazł się w konkursie zamiast Tsukamoto, który by na pewno nie przepadł w Panoramie ze względu na rzeszę swoich wiernych fanów. Dowodzi temu m.in. tegoroczne zainteresowanie Barneyem.
7. "Ochroniarz", reż. Rodrigo Moreno
Tuż obok "La Libertad" i "Fantasmy" jedno z moich argentyńskich odkryć. Każde ujęcie dokładnie przemyslane, wszystko idealnie składa sie na przejmujący finał. Kilmat, styl "Ochroniarza" przypominał mi nieco przedostatni film Canteta "Time out".
8. "Pani Beba", reż. Jorge Gaggero
Świetne kino przy uzyciu klasycznych środków wyrazu. Dramat jednostki w czasie argentyńskiego kryzysu gospodarczego. Świetna Norma Aleandro i gdyby nie informacja pani przed projekcją w Teatrze Lalek, że to jedna z najbardziej popularnych argentyńskich aktorek, pomyślałbym, że to nie kto inny, jak Marisa Paredes

Nie spodziwalem się az tak mądrego filmu.
9. "Ziarno w uchu", reż. Zhang Lu
Kocham takie powolne kino, w którym dominuje minimalizm, oszczędny język i długie statyczne ujęcia. Ostatnie ujęcie kapitalne. Szkoda, że w tym roku mieliśmy w programie festiwalu tak mało azjatyckiego kina.
10. "Flandria", reż. Bruno Dumont
Niezwykle ważny głos na temat wpływu konfliktów wojennych i terroryzmu na jednostkę. Nagrodzony Złotą Palmą film Loacha wypada przy "Flandrii" dość blado. "Wiatr..." nie wywarł na mnie większego wrażenia, a jego rozmach męczył mnie wprost proporcjonalnie do czasu.
W wakacyjnym numerze "Kina" w relacji z Cannes pan Jerzy Płażewski określa obraz Dumonta mianem "filmu niezdarnego, bedacego jedynym kleksem na czystej liście nagród". Przyznam się, że takie negatywne opinie pana Płażewskiego zawsze podpowiadaja mi, że to najprawdopodobniej film idealnie skrojony pod moje gusta

Tak bylo chociażby rok temu, kiedy to wspomniany pan krytyk "Filmowca" pana Cavaliera nazwał "przypadkiem klinicznym", a dwa lata temu "Tropical Malady" Weerasethakula "najbardziej grafomańskim i niezdarnym filmem festiwalu Cannes".... "Filmowiec" i "Choroba tropikalna" to jedne z moich zeszłorocznych festiwalowych odkryć...