1 sie 06, 12:05
Był jeden wielki bałagan na scenie. Tłumacz się plątał, choć było widać, że nie wynikało to z braku umiejętości, lecz z braku dogrania i wcześniejszych prób z Panem Romanem. Pan Roman wyraźnie zestresowany nie potrafił ogarnąć całości. Wywoływał ludzi przypadkowo, częśc nie zgłaszała się po nagrody. Wchodzili w przypadkowej kolejności, nie wiadomo było, kto jest kim. Wszyscy stali jak sierotki, zagubieni. Poza tym "gwiazda" tegorocznego Festiwalu, żenujący Andrzej Słowicki, zabrał dużo czasu swoim gadaniem, pochwalił się nagrodą, którą sam otrzymał, stanął trzymając trofeum w ręce, prężac się na scenie, oczekując na oklaski, a tymczasem wysmiano go bezlitośnie. Ok, entuzjaści entuzjastami, ale to było emitowane na żywo w telewizji. Ludzie, wstydziłam się za ten występ. Nie mogłam na to patrzeć. Najgorszy był sam koniec tego cyrku, kiedy to po reklamach poprzedzających emisję filmu, zapaliły się światła i wszedł na scenę Pan Roman i drżącym głosem zaczął przepraszać SFP, a w szczególności Chodnikiewicza, że przy wręczaniu nagród w Konkursie Dokumentów i Animacji nie podkreślił tak ważnego jak to, że włąsnie Sir Chodnikiewicz ufundował tę nagrodę. Panie Romanie, takie rzeczy robi się inaczej, naprawdę. Następnym razem, niech Pan wysle kogos, kto potrafi utrzymać emocje na wodzy i zrobi to z klasą
"Nothing can cure the soul but the senses, just as nothing can cure the senses but the soul" O. Wilde