2 sie 06, 15:51
ja bym im tam drogę utorowała - pracowali po 10 godzin dziennie, baniak mieścił 20 litrów, a wodę musieli gotować bez przerwy, mając do dyspozycji bodajże kilka czajników elektrycznych; krążyli między Operą, Warszawą a Capitolem - czyli trasami najbardziej nasłonecznionymi, łaczącymi punkty [oprócz Opery] o względnych warunkach klimatycznych. podziwiam i oddaje hołd, tym bardziej, ze byli tak niemożliwie skorzy do pomocy, tak gorliwi i serdeczni, że nieomal posądzałam ich o jakieś dopalacze
a zarobili chyba po 800 zł, wychodzi 80 zł za dzień - osobiście nie piszę się na takie kaskaderskie poświęcenie