Chaos

Co obejrzałeś? Co chcesz zobaczyć? Co sądzisz?
Hubert H
 
Posty: 42
Na forum od:
1 sie 06, 16:23

Post 3 sie 06, 12:43

Film na pewno do super-ambitnych nie należał.

Ale za to był zbuntowany :)
Przyznam, że oglądąło mi się go bardzo dobrze.

Bardzo trafnie przerysowana satyra współczesnego świata widzianego oczami młodego zbuntowanego punka. Obłudny i zakłamany świat wielkich korporacji, pułapka bez wyjścia w świecie dresiarzy, prostytutek i gangsterów, stary pijak hulaka marynarz, który zostaje buddystą, a w tym wszystkim młody człowiek, który buntuje się przeciwko temu wszystkiemu i robi nie to, czego od niego oczekują, ale to, co chce. Okazuje się być to trudniejsze, niż mu się zdawało, ale jest w tym konsekwentny.

Film jest śmieszny i zarazem stawia dużo poważnych społecznych i egzystencjalnych pytań, które stawia sobie każdy młody człowiek.
Świetne, trafiające w dziesiątkę, zabawne dialogi. Dużo humoru sytuacyjnego. Wciągające zwroty akcji. Dopasowana muzyka. No i zakończenie, które pozostawia optymizm mimo tragicznej śmierci dwójki buntowników.

Przyznam się, że jeszcze w liceum marzyłem, żeby nakręcić taki właśnie film. I dlatego obejrzę go kiedyś jeszcze raz z przyjemnością.

Obowiązkowa pozycja dla zbuntowanych gimnazjalistów i licealistów - ma szansę stać się dla nich filmem kultowym.

Dla wszystkich oczekujących skomplikowanych metafor i eksperymentów formalnych oczywiście wielkie rozczarowanie.

Avatar użytkownika
em
 
Posty: 156
Na forum od:
1 sie 06, 23:19

Post 3 sie 06, 12:53

W pelni sie z Toba zgodze :) Uwazam, ze "Chaos" powinien wygrac konkurs filmow polskich. Zawsze jest sie do czego przyczepic, ale zwazywszy na to, ze to film debiunta, to nie mam wiecej pytan. Bez zadecia, pretensjonalnosci, a scena w ktorej raperzy rozmawiaja z punkami przy ognisku jest na 5+ :):) Dla mnie to jeden z lepszych polskich filmow ostatnio i z wielka checia obejrzalabym go jeszcze raz (najlepiej w kinie..)

Avatar użytkownika
MagdaWtr
 
Posty: 71
Na forum od:
14 lip 06, 19:23

Post 3 sie 06, 13:18

bawilam sie na tym filmie fantastycznie, i w ogole nie umiem go ocenic pod kątem jego artstycznych walorów. ani chwili sie nie nudzilam jednak ludzie, z ktorymi romawialam twierdza ze film jest "nieautentyczny", bohaterowie "nieodopowiedziani" i takie tam. w ogole nie czują rokendrola :]

Avatar użytkownika
MagdaWtr
 
Posty: 71
Na forum od:
14 lip 06, 19:23

Post 3 sie 06, 13:20

(ci ludzie, a nie: bohaterowie ;) )

Avatar użytkownika
Zaglada
 
Posty: 44
Na forum od:
10 cze 06, 2:49

Post 4 sie 06, 3:51

Szkoda mi rezysera troche. Wierze jednak w jego talent i mam nadzieje, ze nastepny jego film bedzie rownie dobry lub lepszy. Poprzeczke sobie ustawil dosc wysoko. swietny film-tego mi bylo trzeba. Swietne kino!
nO paiN No GAIN!

owsianka
 
Posty: 6
Na forum od:
22 lis 05, 20:28

Post 4 sie 06, 12:40

Dla mnie "Chaos" to film REWELACJA.

Faktycznie dzieje się w nim duzo i szybko. Wszystko jest jednak ze soba logicznie powiazane i dopełnia się wzajemnie. Reżyser często ociera się o kicz: wyznanie Mikołaja "Nigdy nie zabijesz tej miłosci!!!" lub scena samobójczego skoku Marty z dachu wieżowca i jej zawisnięcie na ręce :)

Pamiętam, że przed rozpoczęciem seansu, podczas spotkania z reżyserem, ktos z widowni krzyknał: "Film jest genialny!"
Odebrałam zawołanie to z lekka ironia, a nawet niesmakiem (prowokacja, autoreklama?). Po seansie jestem przeswiadczona, ze i ja jestem w stanie identycznie zakrzykać!!! :)

magyar
 

Post 16 sie 06, 5:26

Ten film jest zenujacy, wstyd mi ze go obejrzalem :(

Zaczne od poczatku: Zulawski krecil ten film przez ok. 3 lata. Caly czas go (auto)reklamowal, opowiadal o nim, mowil jako o czyms co mialo byc "manifestem" itp. Widzialem go podczas antyszczytu w Warszawie jak biegal z kamera, pozniej opowiadal rozne rzeczy w wywiadach. Do tego dochodza oczekiwania typu "syn znanego tatusia i stryja" itp. Opisy filmu tez byly ciekawe. No i wyszedl on z Lodzi jako jeden z uczniow Piotra Szulkina za czasow W.J.Hasa, czyli z (szeroko pojetego) "Pokolenia 2000" [tu raczej kwestia skojarzen niz rzeczywistego znaczenia terminu - pominmy te kwestie]. Swoje swietne, dobre lub srednie filmy nakrecili Barczyk, Front, Siekierzynska, Urbanski, Pieprzyca. Xawus byl ostatnim ktory nie nakrecil nic dluzszego poza paroma dokumentami.
No i przyznam sie ze czekalem na ten film jak na jakies uderzenie geniuszu z niebios - coz moja wina (czesciowo) ale tez Pana Rezysera, ktory przygotowal doskonala promocje swojego spektaklu i, niestety, wpadlem w te sidla.

Mala analiza filmu:
- braciszek Dres, historia plytka i schematyczna (bambry, pseudo-uliczne dialogi)
- braciszek Bankier (znowu spisek, znowu TAKI spisek, znowu TAK ZENUJACY spisek...)
- braciszek Punk-Anarchol (tu plus, jakos koles daje rade, ale...)
- dialogi: puste, patetyczne, zenujace, nijakie, nieautentyczne (wlasnie te "nigdy nie zabijesz tej milosci" to kres ponizenia polskiego kina)
- historia romansu Punka i Punkowy - to 1 rzecz dobra w tym filmie, gdyby to wykroic i odrzucic cala reszte, zostalby swietny krotkometrazowy film kontrkulturowy (plus fragmenty koncowki)

ogolem: nie dziwie sie ze ten film sie podobal. Jest to typowo mejnstrimowa bajeczka dla "alternatywnej mlodziezy licealnej" (tych od koszulek z Kurtem Kombajnem i Pidzama Porno), w zadnym zas wypadku dla ludzi na serio zajmujacych sie lub zyjacych w rejonach przeroznych granic, pogranicz, marginesow, kutur, subkultur, kontrkultur itp.

Mowiac jezykiem lewicy, jest to typowo burzuazyjna bajka dla drobnomieszczan pokazujaca "jaki to swiat przestepczy lub kapitalistyczno-burzuazyjny jest zly a jak to pieknie i cudownie byc czlowiekiem z ulicy". Oko mieszczanina spoczywa na 2 pozytywnych niby bohaterow i ma skonstatowac: "Tak jestesmy zli - oni sa wolni i to jest dobre". Ale ostrze krytyki skierowane w owe rejony jest tepe jak plastikowe nozyki arabskich terrorystow.

Film dla BARDZO GRZECZNEJ mlodziezy, ktora chce byc NIEGRZECZNA (czytaj "wolna") tak jak dwojka bohaterow. Tyle ze ta "wolnosc"/"niegrzecznosc" jest w filmie kolejnym towarem w pieknym opakowaniu pozbawionym tresci. Krytyka kapitalizmu??? Wolne zarty! To parodia krytyki lub parodia na poziomie licealisty. Polecam w tym wzgledzie kilka dobrych dokumentow czy chociazby niejeden film Pasoliniego.

tzw. "sytemu mieszczaninowi" zawsze bedzie sie wydawac ze "zycie na ulicy" to jakis raj i uwolnienie od stwardnialych regul nudnej codziennosci. To jest mniej wiecej tak samo jak wyobrazac sobie ze praca sledczego w polskiej policji kryminalnej to przygody w stylu Kojaka.

Sceny na smietnisku, "Wodz Antyglobalistow" ustylizowany na Medrca Koczownikow to Hitler Mieszczanskiego Spektaklu, a nie przywodca rebelii. Raperzy i koles z Attacu oraz Punkowa-bohaterka to jedyne osoby tchnace autentyzmem i swiezoscia. reszta to zgnile i smierdzace plody zdeformowanej wyobrazni rezysera.

I tu dochodzimy do zasadniczego punktu: czy lajam ten film za brak autentyzmu i sztucznosc czy sa to atuty filmu? Otoz Zulawski nie wywazyl obydwu elementow: realizmu i magii. Film kolysze sie raz w lewo raz w prawo i nie decyduje sie zeby wpasc do ktorejs wanny z pomyjami i zanurzyc sie po szyje. Trzeba trzesc sie z zimna, glodu i niewyspania zeby poznac twarde realia zycia na ulicy, albo inaczej: trzeba miec fantazje (dziadku - ale w tym wypadku raczej: chlopcze) zeby umiec wykreowac z realizmu swiat wlasny i magiczny. To jest m.in. problem dzisiejszych mlodych pisarzy i rezyserow, ze nie potrafia dac upustu wyobrazni i wykreowac SWOJEGO, WLASNEGO INTYMNEGO SWIATA czy to na kartach ksiazki czy na ekranie. Wyobraznie zastapila kultura obrazkowa i tym wlasnie jest film Zulawskiego - powielaniem klisz. A nie ma wiekszego zabojstwa dla artysty niz bezmyslne powielanie klisz. Tutaj dodatkowym minusem dla rezysera jest to, ze podpial sie pod kulture punkowa, anarchistyczna, kontrkulture, antyglobalistow. Stworzyl bajke swoimi oczami mieszczanina. I my ten film widzielismy, bylismy w kinie i niemal wpadlismy ze wstydu pod fotele, i my, ludzie tak bardzo chroniacy swoja indywidualnosc i odmiennosc, jestesmy wsciekli ze Xawery Zulawski po prostu nas SPRZEDAL! Probowal kupic nasze zaufanie przez podlizywanie sie kulturze ulicznej, a tak naprawde (jak widzialem po reakcjach publiki i po postach na tym forum), kupil sobie mieszczanska publicznosc, wlasnie dzieki wykorzystaniu bajeczki, ktora NIE POCHODZI Z JEGO SWIATA!

Tego nie mozemy wybaczyc. Zulawski pokazal te najgorsza strone polskiego srodowiska filmowego, tak jak w ubieglym roku na tym samym miejscu byl p. Grzegorz Malecki (ten od Fassbindera) - po pierwsze jesli nie umiesz wspolczuc, nie wstepuj do swiata ktory nie jest twoj. Nawet pod grozba smierci. Tajemnica obowiazuje wszystkich tylko najsmieszniejsze ze nikt nie wie, co to za tajemnica i na czym ona polega. Czasem sie mowi: "Zycie", ale tego nie mozna zmierzyc, opisac, sfilmowac i wlasnie w te rejony rzucil sie Zulawski, i poniosl kompletna porazke. Jezeli chcial zawojowac cos swoja wyobraznia, mogl pozbyc sie tych wszystkich odnosnikow do realizmu (dresy, spiski biurowe, bambry, punki, hiphopowcy, mieszczanska rodzina itd.), albo odwrotnie jezeli chcial zrobic realistyczny film to mu taaaaaaaaaak daleko bylo do tego. A jezeli chcial i jedno i drugie polaczyc musialby byc geniuszem. Albo Fellinim.
Schematy, klisze, bezmyslne nasladownictwo, banal - to koszmarny spaw polskiego kina, bliski niemal ponizajacej "modzie" na filmowanie bogo-ojczyznianych lektur sprzed kilku lat. Kiedy wyszedlem z kina pierwsze moje zdanie brzmialo: "Takich filmow mialo juz nie byc!". Naprawde myslalem ze to bylo w latach 90 (np. "Egoisci", Pasikowski, glupie komedie z Lubaszenka, "To my", "Hakerzy" i jeszcze z 10 innych takich filmow) i sie skonczylo. Ale coz, to tak jak z polska polityka: tez z podziemia wyszly jakies potwory (Kaczory, Giertych, Lepper, Jankowski, Rydzyk, Dorn, Ziobro itd), a juz myslelismy ze AWS, ZCHN i czanych mamy juz dawno za soba..............

Coz, kilka dni wczesniej widzialem niemal dzielo "ODE DO RADOSCI", a pozniej tak spaw. Ucz sie panie Zulawski dialogow od mlodziezy albo olej ja i sie nie podlizuj bezmyslnie, bo kto jak kto ale to najmlodsi tak jak ci ktorzy dezerteruja ze spoleczenstwa spektaklu, sa najbardziej wyczuleni na falsz - a pan, niestety, gra na najfalszywszych tonach jakie moze wydobyc ten piekny instrument zwany Kinematografem.

Za kare wnosze o pokute w postaci nierobienia filmow przez najblizsze 10 lat i zajecie sie czyms bardziej produktywnym, np. rezyseria kolejnego odcinka KLANU lub M JAK MILOSC. Tam na przynamniej nie bedzie pan musial oszukiwac dla kogo i po co to robi.

Avatar użytkownika
kubak
 
Posty: 614
Na forum od:
8 gru 04, 10:49

Post 16 sie 06, 11:11

Sorry za offtopic, ale ja protestuję przeciwko takiemu recenzowaniu filmów na forum. Piszesz tonem absolutnym, tonem wyroczni, prawie w ogóle nie używasz zwrotów "moim zdaniem", "według mnie". Teksty typu: "Za kare wnosze o pokute w postaci nierobienia filmow przez najblizsze 10 lat i zajecie sie czyms bardziej produktywnym, np. rezyseria kolejnego odcinka KLANU lub M JAK MILOSC" albo "Ucz sie panie Zulawski dialogow od mlodziezy" to dla mnie chwyty poniżej pasa, uwagi żenujące, infantylne, pyszałkowate, kojarzą mi się z jakimś forum kibiców piłki nożnej. Kim Ty u licha jesteś, żeby w ten sposób pouczać Żuławskiego?
W Twoim tekście znalazłem oczywiście też ważny, merytoryczny głos w dyskusji. Jednak błagam: powstrzymajmy się na tym forum od takich pustych złośliwości i nie róbmy tu wirtualnej polski albo innego onetu! (To taka ogólna uwaga, bo ostatnio coraz częściej pojawiają się tego typu komentarze)
10. Festiwal Filmowy Pięć Smaków / listopad 2016 / piecsmakow.pl

Avatar użytkownika
zeteenoen
 
Posty: 92
Na forum od:
2 lip 06, 21:10

Post 16 sie 06, 11:38

Istnieje różnica pomiędzy recenzją filmu, zwłaszcza na potrzeby jakiegoś fachowego czasopisma, a swobodnym, subiektywnym przedstawieniem odczuć po obejrzeniu filmu na forum. Nie uważam żeby post magyara był infantylny i żenujący, pyszałkowaty może i tak, ale to oznaka tego, że bardzo emocjonalnie pochodzi do filmu i próbuje dać wyraz swojemu rozczarowaniu. Ponadto porównanie do infantylnych postów z wp czy onetu MOIM ZDANIEM nie jest trafne, ponieważ autor daje solidne uzasadnienie swoich myśli.
Jeszcze raz podkreślam, że chyba nie jest to miejsce na umieszczanie profesjonalnych recenzji, tylko swoich własnych, subiektywnych odczuć, czasem może nieco impulsywnych i kąsających, ale czy jest to aż tak rażące?? Czy musimy być tacy znowu strasznie poukładani??
To było moje zdanie kubaku, pozdrawiam.
mieszkam w nowym budownictwie, chcę się zakochać kolorowo

magyar
 

Post 16 sie 06, 22:12

dzieki zeteenoen

tak, oczywiscie, przezylem ten film mocno (ale negatywnie), w odroznieniu od ODY DO RADOSCI ktora takze przezylem (pozytywnie).

oczywiscie ze to nie jest recenzja do czasopisma filmowego, bo posluzylbym sie calkiem innym jezykiem, ktorym poslugiwac sie umiem bo nie raz pisalem filmowe, teatralne recenzje, znam wiec style i formy jakim charakteryzuje sie recenzja. Z tym, ze to jest forum gdzie wypowiadamy sie prywatnie, emocjonalnie, subiektywnie.

wyrazilem swoje skrajnie subiektywne zdanie, bo musialem dlugo zaglebiac sie w sobie zeby moc to rozczarowanie, te zlosc z siebie wyrzucic. I pisze tonem wyroczni bo oprocz tego ze wyrazam wlasne zdanie to jest to takze zdanie kilku innych osob. Poza tym kazdy atak jest traktowaniem z gory przeciwnika. Stad tez zamierzona pyszalkowatosc, wyzszosc. Film ten (podobnie jak automatycznie jego autor - bo jest to film autorski, a nie produkcja tasmowa) jest od momentu zapalenia swiatel w Heliosie, moim wrogiem. I stoje na stanowisku ze aby wroga zniszczyc nalezy posuwac sie do wszystkich chwytow - nawet tych ponizej pasa. To oczywiscie tylko metafora, bo nie mam zamiaru np. palic kopii filmu itp. - a nawet wrecz przeciwnie! Goraco ten film polecam jako kawal zle zrobionego kina, a dla wszelkich w miare myslacych rewolucjonistow polecam ten film podwojnie, aby zobaczyli jak to o co walcza (walczymy - wliczam tu siebie i przyjaciol), w rekach Spektaklu zamienia sie w kolejny mit, podczas gdy stosunki spoleczne (czyt. rzeczywistosc spoza Matrixa) zadnej rewolucyjnej zmiany nie przynosi! I polecam ten film naprawde! Niech Zulawski zdobedzie sukces, zarobi pieniadze, zyska slawe itp. (coz, no wiadomo ze to sie w Polsce raczej nie stanie...), bo o to mu chyba chodzilo, a nie o jakakolwiek prawde. Naprawde widzialem nie tylko tysiace filmow ale zglebiam proces artystyczny od dlugiego czasu i umiem intuicyjnie, poprze rozum, poprzez emocje czy cialo odgadnac jaki cel przyswieca np. filmowi.
Ten film jest ewidentnie zrobiony na poklask, niemal o niego prosi z krzykiem i bolem. Nie odslania zadnych nowych horyzontow, zadnej prawdy, nie rewolucjonizuje, nie analizuje ani syntetyzuje. Dla mnie jest to po prostu kolorowy produkt szukajacy konsumenta, ale boli mnie ze "moje" ("nasze"?? czyt. ludzi z marginesu) zycie jest wykradane przez takich ludzi jak Zulawski i wtlaczane w kolorowe pudeleczko, zeby je dobrze "sprzedac".

Przyznam sie ze mialem mocno pozytywne nastawienie do tego filmu przed seansem, jednak w miare uplywu minut rozczarowanie wzrastalo, zamieniajac sie w zlosc.
Nie sadze przeto zeby Zulawski szybko moje zaufanie odbudowal.

Dzieki postowi Kubaka jednak widze ze warto bylo byc odwaznym i swoje zdanie wyrazic :-)

Avatar użytkownika
MagdaWtr
 
Posty: 71
Na forum od:
14 lip 06, 19:23

Post 16 sie 06, 22:55

"niech (...)zarobi pieniadze, zyska slawe itp., bo o to mu chyba chodzilo, a nie o jakakolwiek prawde" " Nie odslania zadnych nowych horyzontow, zadnej prawdy, nie rewolucjonizuje, nie analizuje ani syntetyzuje"
a nie przyszło Ci do głowy że może chodzi o : rozrywkę? od początku do końca widz zdaje sobie sprawę z "nierzeczywistości" tego filmu - jeśli się to zaakceptuje, można się dobrze bawić. To tak jak ludzie którzy są koneserami dobrego z górnej półki kina, którzy nagle zapałają wielką sympatią do filmów z bollywoodu (nie jestem zwolenniczką). czasem w kinie chodzi o tę czystą rozrywkę, ja ten film jako rozrywkowy odebrałam. przecież niektóre sceny - jak te, gdy rewolucja jest obmawiana (gdy przyjezdzaja hiphopowcy) - mają ewidentnie komiczny czy parodystyczny charakter.
Ale też z drugiej strony rozumiem, że konkretnie Ciebie dotknął fakt, że Żuławski obrazuje ludzi z (?) Twojego środowiska nie tak, jak uważasz, że powinien. Nie mniej - spróbuj podejść do tego filmu z dystansem i nie traktowac go jako próbującego 'oddać prawdę' bo ja myślę że on takich pretensji nie rości.

Gość
 

Post 17 sie 06, 2:22

MagdaWtr napisał(a): a nie przyszło Ci do głowy że może chodzi o : rozrywkę? przecież niektóre sceny - jak te, gdy rewolucja jest obmawiana (gdy przyjezdzaja hiphopowcy) - mają ewidentnie komiczny czy parodystyczny charakter.
Ale też z drugiej strony rozumiem, że konkretnie Ciebie dotknął fakt, że Żuławski obrazuje ludzi z (?) Twojego środowiska nie tak, jak uważasz, że powinien. Nie mniej - spróbuj podejść do tego filmu z dystansem i nie traktowac go jako próbującego 'oddać prawdę' bo ja myślę że on takich pretensji nie rości.


wlasnie o to chodzi ze rosci! przed filmem Zulawski opowiadal ze traktuje to jako "manifest 30-latkow", powatarzal to w wywiadach, mowil cos o identyfikacji z/uchwyceniem ducha czasu, cos tam jeszcze w takim stylu... m.in. stad moje pozytywne nastawienie przed filmem. Chyba mniej bym sie wkurzyl gdyby to byl jakis propagandowy film prawicy, przynajmniej byloby z czego sie smiac :-)

akurat nie uwazam zeby scena z hip-hopowcami byla parodystyczna - to akurat byly te niewielkie dobre fragmenty, tyle ze nierownie poprowadzone i...
no wlasnie, do tej beczki dziegciu dorzuce 1 lyzke miodu: owszem sa tam dobre momenty, ale tylko FRAGMNETY, to za malo zeby oceniac pozytywnie caly film. Story Punka i Punkowy i w ogole te fragmenty o antyglobalistach ale to wszystko jest zbyt idealne i dalekie od realnosci, a jak sie oglada o sobie taka bajke to mozna pasc albo ze smiechu (to tez przezylem w czasie seansu) albo spuscic glowe ze wstydu przed tym co widzi sie na ekranie :-(
o reszcie nie wspomne bo ta historia dresa tez jest tak sztuczna i wydumana ze plakac sie chce. o Bankierze nie wspomne bo to klisza z poprzednich postaci tego typu (vide: BILLBOARD)

Nie odmawiam Zulawskiemu profesjonalnego podejscia do spraw technicznych, bo na pewno CHAOS bije na glowe setki polskich produkcji niezaleznych. ale film ten kuleje w zbyt wielu miejscach, intryga zbyt grubymi nicmi szyta, a mimo tych nici wszedzie sa jakies szwy, ktore co chwila pekaja - to ze film nazywa sie CHAOS i ma byc chaotyczny w formie i tresci, to tez wyzwanie i naprawde trzeba byc niesamowicie zdyscyplinowanym zeby chaos okielznac. a przy tym talent, bo uporu gosciowi nie odmowie.

Ogolnie, to moim zdaniem facet porwal sie z motyka na slonce. Zeby tak rozbuchane formalnie i tresciowo dzielo stworzyc chyba trzeba miec w kinematografii doswiadczenie albo genialna wizje. Przypomnijmy sobie podobne filmy: CHCIWOSC, NAPOLEON, OBYWATEL KANE, CZAS APOKALIPSY, SZCZESLIWY CZLOWIEK, 2001 ODYSEJA KOSMICZNA, RZYM, ANDRIEJ RUBLOW, NA SREBRNYM GLOBIE, PERSONA, TYSIACLETNIA PSZCZOLA, NA SKROTY, REKOPIS ZNALEZIONY W SARAGOSSIE, CIENIE ZAPOMNIANYCH PRZODKOW, CSONTVARY - takie tytuly przewijaly mi sie przez glowe w czasie seansu, bo wydaje mi sie ze tam gdzies chcial sie ulokowac Zulawski (nieprzypadkowo wymieniam film jego ojca): zmyslowosc obrazow, proba nowatorstwa formalnego, niezdyscyplinowanie fabularne, szeroka panorama spoleczenstwa na podstawie wybranych bohaterow... niestety, ten chaos jest dla mnie belkotem, ale pomysl nie byl (i nadal nie jest) zly. Wykonanie za to fatalne.

A ja nie mam nic przeciwko temu zeby ludzie ze srodowisk kontrkulturowych, bohemy, marginesu pojawiali sie na ekranie. Przeciez takie filmy jak TRZECIA GENERACJA, DOWNTOWN 81, NIEUSTAJACE WAKACJE, FABRYKA BUTOW, DZIURA W SERCU to doskonale przyklady ze mozna pokazac obrzeza oficjalnej kultury bez uciekania sie do tanich chwytow, dodajmy tez Jarmana czy Pasoliniego ktorzy redefiniowali kontrkulturowe kody kazdy na swoj sposob. Ten film ma mimo wszystko wysokie ambicje - to czuc - i jezeli teraz Zulawski bedzie sie tego wypieral to bylby po prostu klamca. Mam nadzieje tylko ze nie zacznie obrastac w piorka i nie stanie sie takim bucem jak np. Zaorski albo Seweryn, zeby nie umiec przyjac slow krytyki.

Sukces moze zniszczyc bardziej niz najwieksza porazka.

magyar
 

Post 17 sie 06, 2:23

powyzej to ja: magyar

magyar
 

Post 17 sie 06, 2:48

„Młodzi ludzie, którzy muszą wybierać wśród różnych dróg życia, odnajdą w moim filmie swoje niepokoje” - powiedział reżyser.

"Jego debiutancki film „Chaos” miał być, zgodnie z założeniem reżysera, głosem pokolenia współczesnych dwudziesto- i trzydziestolatków."

http://www.chaos.spi.pl/prasowe.html

polecam .pdf prasowy, tam Zulawski wiele wyjasnia, m.in. ze wcale nie zamierzal penetrowac "srodowiska", ze to taka bajeczka, komiks itp. Widze tu pewna niekonsekwencje: prosze porownac wypowiedz powyzej + tekst o manifescie z tlumaczeniami dla prasy; hmmm, trudno ufac temu facetowi. moze i ma serce do robienia filmow ale ego (w sensie silnej wizji) - slabe.

no nie wiem, moze jego pokolenie jest takie powierzchowne, glupie i komiksowe? a ja myslalem ze jak starsi to madrzejsi a tu zonk! to wychodzi na to ze my mlodsi widzimy cos czego tzw. "oni" nie? bo jezeli mialbym sie juz z jakimis bohaterami identyfikowac to z bohaterami ODY DO RADOSCI (jak mantre to powtarzam) - calym sercem!

ale mam nadzieje ze za pare lat Zulawski czyms naprawde zaskoczy, tylko niech sie 100000000000000000000 razy zastanowi i nie kombinuje ;)

to juz chyba tyle na temat CHAOSu

pozdrawiam

Avatar użytkownika
MagdaWtr
 
Posty: 71
Na forum od:
14 lip 06, 19:23

Post 17 sie 06, 22:40

Magyar --> ale mówiąc że film sobie nie rości pretensji, nie miałam na myśli tego, że reżyser sobie ich nie rości (akurat jestem zwolenniczką teorii wg której niekoniecznie trzeba słuchać, co autor mówi o własnym dziele). Z Twojego opisu i przytoczonych wypowiedzi X.Ż. wynika jak najbardziej, że ów sobie rości i to dużo - nie musi mnie jednak jego zdanie obchodzić ani trochę.
tutaj się z Tobą ostro nie zgodzę: "takie tytuly przewijaly mi sie przez glowe w czasie seansu, bo wydaje mi sie ze tam gdzies chcial sie ulokowac Zulawski" - tytuły które wymieniłeś to naprawdę Wielkie Arcydzieła i filmikowi X.Ż. jest do nich tak daleko jak filmowi "Czasem słonce czasem deszcz" do "Cabartetu" Fosse'a. Nie widzę w nim [Chaosie] choćby cienia próby nawiązania do tych wielkich tytułów, które wymieniasz, czy - jak piszesz - "ulokowania się wśród nich". Może sporo nieporozumień wynika stąd, że ja cały czas o tym, co film pokazuje, a Ty cały czas o tym, co XŻ chciał pokazać a to przecież dwie odrębne sprawy. To tak jakbyśmy dyskutowali o filmie "Kto nigdy nie żył" i mówili że film jest genialny bo Seweryn chciał to-a-to. No ale nas - widzów - nie interesuje co autor chciał tylko co widać na ekranie czyli efekt. To była taka uwaga natury ogólnej , nie chcę tutaj wyjść wychodzić na obrońcę Żuławskiego - z opisów i wypowiedzi nie wydaje się on być osobą której bym broniła.
Kolejna sprawa: "A ja nie mam nic przeciwko temu zeby ludzie ze środowisk kontrkulturowych, bohemy" - ale ja nie powiedziałam że masz i to oczywiście jest prawdą że zdarza się iż reżyserom się to czasem dobrze udaje.
"„Młodzi ludzie, którzy muszą wybierać wśród różnych dróg życia, odnajdą w moim filmie swoje niepokoje” - powiedział reżyser. "
okej, nie odnalazłam tam absolutnie żadnych swych niepokojów. ale za to usłyszałam kawałek dobrej muzy i powspominałam pewne rzeczy z uśmiechem na ustach podczas oglądania filmu. był szybki, kolorowy, nienudny i chwilami śmieszny - toteż potraktowałam go jak najbardziej rozrywkowo. może i pewne wątki były zbędne (jak z tym yuppie-bratem) do tej wesołej zabawy ale i tak było fajnie.
nie no ok., pomyślałam chwilkę i musze przyznać że może i było tam trochę scen sugerujących lekkie pretendowanie do czegoś więcej niż lekka komedyjka (no choćby śmierć Mani czy historia japiszona albo motyw z imprezą u Wilczaka itp. itd.) . też i ja nie twierdzę że film był jakiś absolutnie genialny. tylko że nie żałuję tych iluś tam minut spędzonych na Chaosie w kinie bo przymknąwszy oko na artystyczne braki czy pretensje pozwoliłam sobie na chwilę rozrywki : )

Hubert H
 
Posty: 42
Na forum od:
1 sie 06, 16:23

Post 23 sie 06, 1:16

Ja nie znalazłem w filmie ani krzty realizmu, za to sporo groteski, która jednak dość trafnie, choć w sposób przerysowany i celowo śmieszny, pokazuje jakiś portret kawałka społeczeństwa. To było dla mnie ważne w tym filmie, że dresiarz był takim spotęgowanym dresiarzem, a biznesmen spotęgowanym biznesmenem i to pokazywało powtarzające się jak echo pułapki, w które ludzie wpadają - pokazywało właśnie w sposób groteskowy, nie realistyczny, i dobrze!

Myślę, że magyar poruszył bardzo ciekawą kwestię - że to film dla "BARDZO GRZECZNEJ mlodziezy, ktora chce byc NIEGRZECZNA (czytaj "wolna") tak jak dwojka bohaterow", i że nijak ma się do wrażliwości prawdziwych lewaków... Tak!!! Otworzyłeś mi oczy! To prawda - to film o naszych (czyt. sytych mieszczan) naiwnych, głupich tęsknotach za wolnością, za buntem... To film nie o prawdziwych punkach, tylko o naszych idealnych, wyśnionych w ciepłych pościelach punkach...

Czyli ten film jest jednak O CZYMŚ. Nie jest tylko rozrywką. Jest filmem o tęsknocie.

Dobrym porównaniem, choć mało pochlebnym dla filmu, będzie porównanie go do "komedii romantycznych", które nie mają co prawda nic wspólnego z rzeczywistością, ale są ucieleśnieniem na taśmie filmowej tęsknot wielu, wielu kobiet, które marzą o idealnej miłości...

Tyle że komedii romantycznych są tysiące. A "Chaos" jest jak na razie jeden.

I upieram się - film STAWIA wiele pytań, które zadają sobie młodzi ludzie. Mówiąc "młodzi" nie mam raczej na myśli pokolenia 30-latków (jak mówił Żuławski), ale raczej 15-latków, właśnie tych od koszulek z Pidżamą Porno - zbuntowanych trochę na niby, ale głęboko w sercu noszących prawdziwe, nie na niby, tęsknoty i marzenia. I pytania. (chyba że coś się zmieniło przez ostatnie 10 lat, kiedy ja byłem nastolatkiem)

No i jeszcze na koniec powiem, że czekam na film, który nakręci magyar, bo gdyby to zrobił, na pewno byłby rewelacyjny.


Powrót do 6. - Filmy - wypowiedz się!