Muzyka jest integralną cześcią filmu, co wiadomo od dawna,
od czasów kina powstania.
Generuje emocje, rytmizuje akcję, dopasowuje sie do obrazu przedstawianego.
Czasem rozmija sie z nim, ale przewaznie uatrakcyjnia odbiór. Tworzy trop skojarzeniowy.
Rozmazane kadry. Piasek, na nim robak, szum wody i przyjemny głos, opatulony prostym, ale finezyjnym motywem.
Kiedy mijaja godziny. Pozytywnie.
Bywa też negatywnie. Odrywajac muzyke od Świetej Rodziny dostajemy ciekawy temat.. Bawiąc sie nim wyczarować można duzo, ale w Rodzinie staje sie muzycznym bohomazem, pozbawionym urody
czymś.
Nijak te sceny, tak pompatycznie pokazane, nie wspólgraja z subtelnością utworu. Smutno.
p.s. nie mowie o koncowej piosence, coto wyrasta z owego tematu,
tylko o samym, początkowym, temacie
