Zacznijmy od tego, że jest to ciekawy pomysł. Lubię takie nowelowe filmy, opowiadajace niepowiązane ze sobą historie różnych ludzi, którzy gdzieś tam mijają się ze sobą. Zamysł filmu fajnie pokazuje, że każdy człowiek, każdy przechodzień, którego spotykamy na ulicy, każdy pasażer naszego pociągu ma jakąś swoją historię - mniej lub bardziej ciekawą. Zwykle zapominamy o takich ludziach w mgnieniu oka i idziemy w swoją stronę. Twórcy "Biletów" zatrzymują się na dłużej przy kilku pasażerach pociągu jadącego do Rzymu. Niezła jest pierwsza nowelka autorstwa Olmiego, w której obserwujemy starszego profesora, przeżywajacego u kresu życia swą być może największa miłość, niemającą jednak szans na spełnienie. Kapitalny jest klimat tej części (zdjęcia, operowanie ciszą). Druga odsłona w reżyserii Kiarostamiego podobała mi się najmniej. Nieciekawi bohaterowie, za dużo niedopowiedzeń, była po prostu nijaka. Na szczęście na koniec dostajemy prawdziwą perełkę, czyli fragment autorstwa Kena Loacha - przezabawna trójka bohaterów, szkockich kibiców piłkarskich, bardzo fajny pomysł na fabułę i przesłanie wzywające do społecznej wrażliwości, które na szczęście nie brzmi wcale banalnie. Porządna dawka zdrowego, brytyjskiego realizmu, zaprawionego poczuciem humoru i sympatią dla bohaterów

Generalnie - warto. Zwłaszcza dla ostatniej nowelki.