Flandria

Co obejrzałeś? Co chcesz zobaczyć? Co sądzisz?
Avatar użytkownika
kubak
 
Posty: 614
Na forum od:
8 gru 04, 10:49

Post 23 lip 06, 20:50

Kolejny niesamowity film Dumonta, bliższy "Życiu Jezusa" niż "29 Palms", ponowanie: jątrzące rany, zduszone uczucia, prymitywne rządze, które tu zawsze stoją ponad moralnością i sprawiedliwością.
Bolesny film.
Nie zawiodłem się, a Wy?
10. Festiwal Filmowy Pięć Smaków / listopad 2016 / piecsmakow.pl

Gość
 

Post 24 lip 06, 15:48

A ja bardzo... Poszedłem na ten film z biegu, sugerując się tym, że został nagordzony w Cannes. I co? Bardzo słaba gra aktorska(ci arabscy /?/ żołnierze przykładowo... poziom poniżej krytyki) , rozwleczony scenariusz bez ładu i składu (patrz sceny wzięte z sufitu typu bójka między żołnierzami czy wątek z chorobą psychiczną jednej z głównych bohaterek) o dialogach nie ma co mówić bo ich prawie nie było. Film nudny, męczący i choćbym nie wiem jak chciał głębszego przesłania dopatrzeć się w nim nie potrafię. Ani nie szokuje, ani nie skłania do refleksji. Nieciekawe zdjęcia, ogólna szarzyzna i totalny brak koncepcji. Stanowczo odradzam - zmarnowany czas i pieniądze.

Lorafen
 

Post 25 lip 06, 9:52

Film niesamowity, naprawde trudno dobrac slowa aby go opisac. Jest porazajacy. Beznamietne twarze aktorow, genialne wrecz pokazanie popadania w szalenstwo (scena ze stawaniem na palcach!), wojna pokazana w zupelnie inny sposob niz do tego przywyklismy (scena z helikopterem przylatujacym nagle po zwloki).
Ech, ja jestem caly czas pod wrazeniem choc minelo kilka dni. Mam nadzieje, ze film ukaze sie na klubowym DVD (taka osobista prosba do pana Gutka).

Baltazar Gąbka
 

Post 25 lip 06, 10:34

"Bardzo słaba gra aktorska(ci arabscy /?/ żołnierze przykładowo... poziom poniżej krytyki)"

Przecież to byli raczej statyści niż aktorzy... Czy któryś z nich w ogóle miał jakąś rolę trwającą więcej niz kilka sekund? Trudno podawać to jako argument kiepskiego aktorstwa.

"rozwleczony scenariusz bez ładu i składu (patrz sceny wzięte z sufitu typu bójka między żołnierzami czy wątek z chorobą psychiczną jednej z głównych bohaterek)"

To właśnie pokazywało jacy są ci ludzie! Zdolni tylko do bezmyślnych odruchów, takich jak prymitywna samcza rywalizacja. A wątek choroby psychicznej też w jakimś sensie określał główną bohaterkę.

"o dialogach nie ma co mówić bo ich prawie nie było."

Kolejny raz nie próbujesz nawet zrozumieć zamysłu reżysera. A jakich dialogów spodziewałeś się po ludziach, których poziom nie różni się wiele więcej od poziomu pierwotniaka? Jakież to długie i inteligentne dialogi prowadzą ze sobą pierwotniaki? Bohaterowie filmu tacy właśnie są. Dumont chciał pokazać ludzki prymitywizm, pokazać, że człowiekiem kierują pierwotne instynkty i czysto fizjologiczne potrzeby i odruchy (mechaniczna kopulacja w krzakach podyktowana nawet nie pożądaniem, co jakąś zwierzęcą, nieuświadomioną potrzebą podtrzymania gatunku; bezrefleksyjne, wolne od wyrzutów sumienia zabijanie by przetrwać). W jego bohaterach nie ma miejsca na intelektualizm, na żadną głębszą myśl, stąd też ich wypowiedzi ograniczają się do tego co słychać na ekranie.

I na koniec - moim zdaniem film był dobry, wystawiłem mu 4. Czemu nie więcej? Bo trudno mi się pogodzić z wizją człowieczeństwa według Dumonta. Ja to po prostu widzę inaczej, ale pochwały należą się reżyserowi za sugestywne przedstawienie tej wizji i za konsekwencję. Warto obejrzeć i wyrobić sobie pogląd.

Gość
 

Post 25 lip 06, 16:56

Przecież to byli raczej statyści niż aktorzy... Czy któryś z nich w ogóle miał jakąś rolę trwającą więcej niz kilka sekund? Trudno podawać to jako argument kiepskiego aktorstwa.


Cóż... główny bohater przez cały film ma tą samą głupkowatą minę, a gra głownej bohaterki sprowadza się do ściągania majtek raz po raz - faktycznie trudno mówić tu o rolach i kiepskim aktorstwie. W tym filmie aktorstwa nie ma w ogóle. A dziwne, bo mogłoby się wydawać że to raczej nieodłączny element sztuki filmowej...

To właśnie pokazywało jacy są ci ludzie! Zdolni tylko do bezmyślnych odruchów, takich jak prymitywna samcza rywalizacja. A wątek choroby psychicznej też w jakimś sensie określał główną bohaterkę.


Obydwa wątki zaczynają sie ni z gruszki ni z pietruszki i równie szybko i niespodziewanie się kończą. Zero puenty, zero logiki. Oczywiście można dorabiać do tego tysiąc różnych teorii 'co reżyser miał na myśli' i dopatrywać się w tym na siłę jakiegokolwiek sensu, tak jak można się go doszukiwać w każdym najbardziej nawet kiepskim filmie... możemy uznać że to dzieło alternatywne, że założenie jest takie żeby ten film był nudny i pozbawiony wyrazu, że to wizja reżysera i w tym jego geniusz... Tylko jak taka 'Flandria' ma być dziełem ze względu na swoją monotonię i zero absolutne to co w takim razie z filmami naprawdę wyrazistymi, mocnymi, dobrymi, lub odwrotnie - poetyckimi, pięknymi...




Kolejny raz nie próbujesz nawet zrozumieć zamysłu reżysera. A jakich dialogów spodziewałeś się po ludziach, których poziom nie różni się wiele więcej od poziomu pierwotniaka? Jakież to długie i inteligentne dialogi prowadzą ze sobą pierwotniaki? Bohaterowie filmu tacy właśnie są.


Próbowałem, ale z kolejnymi upływającymi minutami reżyser coraz bardziej mnie do tego zniechęcał. Film nie ma za grosz realizmu... przerzucanie głownych bohaterów w środek jakiejś pustyni, piwko w okopach i później spacer pięciu osamotnionych panów nie wiadomo gdzie skąd i po co. Ja rozumiem - reżyser chce pokazać prymitywizm ludzi, ale mimo wszystko w jakiś sensowny sposób należałoby tą fabułę ułożyć, tak by jedno wynikało z drugiego, chociaż w przybliżeniu. A tu mamy takiego właśnie 'filmowego pierwotniaka'(mówię o dziele /sic!/ a nie jego twórcy, zeby nie było ;-) ) ...

No ale to tylko moje zdanie, może jestem za mało inteligentny by pojąć wspaniałe pomysły pana Dumonta... Tak czy inaczej zdania nie zmieniam - dla mnie film jest poprostu słaby.

Baltazar Gąbka
 

Post 25 lip 06, 22:09

Cóż... główny bohater przez cały film ma tą samą głupkowatą minę, a gra głownej bohaterki sprowadza się do ściągania majtek raz po raz - faktycznie trudno mówić tu o rolach i kiepskim aktorstwie. W tym filmie aktorstwa nie ma w ogóle. A dziwne, bo mogłoby się wydawać że to raczej nieodłączny element sztuki filmowej...


Ma głupkowatą minę, bo jest głupkiem. Co w tym dziwnego? Ten człowiek jest tępy i ograniczony. Ktoś taki ma mieć twarz filozofa? Koleś naprawdę idealnie się z tą facjatą nadawał do roli. A co do tej panienki - ona też nic innego robić nie potrafiła. Puszczanie się na lewo i prawo było sensem jej egzystencji. Bohaterowie, to jacy są, ich wygląd, zachowanie, to co mówią - wszystko to pasuje do do zamysłu reżysera.

Obydwa wątki zaczynają sie ni z gruszki ni z pietruszki i równie szybko i niespodziewanie się kończą. Zero puenty, zero logiki.


Jakim niby wątkiem była ta bójka? Wątkiem prymitywizmu bohaterów? O tym jest cały film przecież... To była tylko jedna scenka, która to obrazowała. Nie potrzebowała zakończenia, puenty.

Oczywiście można dorabiać do tego tysiąc różnych teorii 'co reżyser miał na myśli' i dopatrywać się w tym na siłę jakiegokolwiek sensu, tak jak można się go doszukiwać w każdym najbardziej nawet kiepskim filmie... [quote/]

Wydaje mi się, że to trochę krzywdząca opinia. Owszem, może dorobić filozofię do każdego g... Ale nie mamy z czymś takim do czynienia w tym przypadku. Zamysł reżysera jest jasny od początku do końca. Nie ma tu żadnego drugiego dna, żadnych ukrytych sensów. Jest to pewna wizja gatunku ludzkiego. Wizja, zktórą można się nie zgadzać (ja na przykład się nie zgadzam) ale nie można odmówić reżyserowi umiejętości w sugestywnym wykreowaniu tej wizji na ekranie.

Tylko jak taka 'Flandria' ma być dziełem ze względu na swoją monotonię i zero absolutne to co w takim razie z filmami naprawdę wyrazistymi, mocnymi, dobrymi, lub odwrotnie - poetyckimi, pięknymi... [quote/]

Nie twierdzę, że to jakieś arcydzieło. Dla mnie to dobry, ciekawy film. Ciekawy ze względu na treść, ale też na stylistykę odmienną od tego, do czego przyzwyczaiło nas popularne kino. Nie jest to przyjemne w odbiorze, ale widzę w tym konsekwencję w budowaniu pewnej wizji świata. I pasuje mi to do tej historii.

przerzucanie głownych bohaterów w środek jakiejś pustyni, piwko w okopach i później spacer pięciu osamotnionych panów nie wiadomo gdzie skąd i po co. [quote/]

A czy to jest do czegoś potrzebne? Reżyser pokazuje zachowania w czasie wojny. Nie musimy wiedzieć co to za wojna, po co i dokąd żolnierze idą. Chodzi o to, żeby pokazać ludzkie zachowania i reakcje.

No ale to tylko moje zdanie, może jestem za mało inteligentny by pojąć wspaniałe pomysły pana Dumonta... Tak czy inaczej zdania nie zmieniam - dla mnie film jest poprostu słaby.


spoko, ja też nie jestem fanem kina przeintelektuaizowanego, gdzie nie wiadomo o co chodzi i to niby świadczy o ambitności dzieła. Ale tutaj - wydaje mi się - treść i forma naprawdę dobrze do siebie pasowały i to, co chciał powidzieć Dumont, wydało mi się jasne i sugestywnie ukazane.

QRDL
 
Posty: 28
Na forum od:
25 paź 05, 0:05

Post 26 lip 06, 0:52

Pozwolę tu sobie wyrazić swoją niezbyt oryginalną opinię: Bruno Dumont wybrał sobie taką filozofię, wedle której był w stanie nakręcić film. Niestety, mam wrażenie, że rozwój jego umysłowości i wizji świata zatrzymał się w wieku 16 lat. Zapewne w tym wieku zaczął razić koleżanki i kolegów szokującymi stwierdzeniami o tym, ze zwierzę w człowieku zawsze pokona garnitur. Być może akurat trafił na towarzystwo, któremu łatwo było zaimponować, nie wiem...
Nie chcę być napastliwy i udawać znawcę, którym nie jestem, ale moją dość potężnie rozwiniętą męską intuicją wyczuwam, że Dumont jest po prostu hochsztaplerem. W swej bezczelnej arogancji dodałbym mu za towarzysza Kim Ki-Duka. Proszę bardzo: bijcie.

Żeby było jasne: filmowi dałem 4 (teraz dałbym 3), co jest po części wynikiem oportunizmu, którego jakoś po senasie nigdy nie mogę w sobie zwalczyć, ale też tej odrobiny szacunku, którą mam dla Dumonta za konsekwencję i nierzucanie się z motyką na słońce (pun intended).

QRDL
 
Posty: 28
Na forum od:
25 paź 05, 0:05

Post 26 lip 06, 1:43

W sumie jednak powiem coś więcej, ale krótko:

1. Jeśli Dumont uważa, że pokazuje prawdziwą istotę ludzkości, to jest, że tak powiem, sto lat za emo-rockiem.
2. Jeśli natomiast szczerze postępuje wg postulatu odintelektualizowania filmu i odtworzenia prostych (prymitywistycznych?) form, to proszę bardzo, ale pytam się ja was: czy naprawdę warto oglądać filmy, które głębią przypominają szkolne jasełka? Dość brutalne jasełka... W czym lepszy jest taki film od biografii 50 centa? Że jest prawdziwy, że takie jest życie? Prawdziwie przedstawia najwyżej taki wycinek rzeczywistości jak "Byliśmy żołnierzami".

Rany boskie, jak sobie tak coraz dokładniej przypominam ten film, to mnie złość bierze na siebie za tę czwórkę. Lepiej iść w kimę, może ranek przyniesie obniżenie poziomu zdziadziałości.

Olleńka
 

Post 28 lip 06, 7:22

Wyszłam z kina porządnie zmaltretowana psychicznie i poruszona. Uważam, że to świetny film i zdania nie zmienię, ale wiem też, że jego przeciwników nie da się przekonać, bo ten film jest z gatunku tych, co to budzą skrajne emocje - od zachwytu po niesmak.

bar
 

Post 28 lip 06, 21:32

Niestety - mna ten film nie wstrzasnal. Jest - jak to juz ktos stwierdzil - bez ladu i skladu. Trudno mowic o przeslaniu "zwierze pokona garnitur" skoro nie ma tu garnituru! Bohaterowie sa prymitywni i banalni i taki sam staje sie caly film...
Zycie wokol mnie nie jest ani banalne, ani prymitywne. A ze zdazaja sie czasem pierwotniaki - nic nowego.

filip
 
Posty: 154
Na forum od:
18 sty 06, 21:17

Post 29 lip 06, 11:06

Film był jednym z pierwszych które obejrzałem na festiwalu. Miałem mieszane uczucia: kilka scen budziło naprawde duże emocje, tylko czy Dumont nie osiągnął tego zbyt tanimi środkami? Po seansie czułem złość, Flandria wydawała mi sie być filmem nipotrzebnym. Tylko ze jest to jeden z tych filmów które nie dają o sobie zapomnieć, a to dużo.

Baltazar Gąbka
 

Post 29 lip 06, 11:21

bar - zgadzam się, ja też nie widzę swiata tak jak pan Dumont. Mam inne odczucia i inne wrażenia gdy rozglądam się wokół. Nie kupuję jego wizji. Ale 4 dałem za to, że potrafił przekazać ją naprawdę sugestywnie, bardzo oszczędnymi środkami, w taki sposób, że do tej pory ten film pamiętam. A to dużo, bo nie widziałem niestety zbyt wielu takich filmów na tym festiwalu. A co do "nic nowego" - tak na dobrą sprawę, co można jeszcze nowego pokazać? Niemal wszystko już opowiedziano, a jednak zachwycamy się filmami, które mówią o tym samym, co wiele filmów powstałych przed nimi. Zależy, czy twórca potrafi opowiedzieć to tak, by nas poruszyć, by było to szczere. Osobiście nie porównuję filmów w ten sposób - ten powtarza to, co powiedział już tamten. Staram się do każdego podejść jak do nowego doświadczenia. Jeśli film opowiada prostą historię, opowiedzianą już tysiąc razy, to nic w tym złego. Jeśli opowiada ją tak, że mnie ona obchodzi, porusza, budzi emocje, to dobrze. O to w kinie chodzi :)

fullframe
 
Posty: 27
Na forum od:
31 lip 06, 1:30

Post 1 sie 06, 14:06

Pięknie pokazana nuda na wsi, nie spodziwałem się, że wieś francuska wygląda tak obskurnie. Wątek "wojskowy" banalnie pokazany - nic nowego w kinie, mogłby być krotszy.
Pierwsze minuty filmu to świetne zdjęcia. Póżniej zrobiło się z tego filmidło telewizyjne.
Ogólnie jestem zadowolony, że obejrzałem - "Flandria" wymyka się estetyce fransuskiego kina i bardzo dobrze.


Powrót do 6. - Filmy - wypowiedz się!