Yellowe napisał(a):Nie ma sensu porownywac tych dwoch filmow.
Nie widze podstaw dla ktorych miałbys rościc sobie prawo do wyglaszania takich sądów. Porównywać zawsze mozna, chociazby odniesien szukac. Konotacja staje się wtedy wyrazniejsza - pojedyncze elementy mogą być zbiezne. Film jest impresją, czystą wrażeniowością, mirażem klimatu i to własnie może występować w dwóch tytułach, mimo inaczej zastosowanych środków filmowych. Długie, wystudiowane ujęcia niekoniecznie muszą oddawac głębię jak to było u Tarkowskiego, bywa, że obraz tak zrealizowany ma znamiona groteski. Pierwiastek łączący, pieczolowicie kamera prowadzona, już jest, ale rezultat jakże inny.
Z Amelia i Śniadaniem sprawa przedstawia się prościej, bez analizy języka filmowego dostrzegam paralelny nastrój. Między bajkowością (Amelia), a realnościa (Sniadanie) przebiega nić łącząca. Podskórne wyczekiwanie na coś dobrego, radosnego. Optymizm atakuje z kazdego kadru, nawet niepowodzenie pojedynczej "intrygi" jak w tytule francuskim czy smierc przyjaciela Patryka w Śniadaniu jest zapowiedzią czegośc nowego. Zmianą na lepsze. Otwiera nowe możliwosci i mam przekonanie, ze złe nie będą. Zasluga tkwi w bohaterach. Oboje są tak uroczo naiwni, dobrotliwi - wzbudzają sympatie. Ich słabości nabieraja cech szlachetnych, a przecież w zyciu tym niefilmowym, osoby o podobym usposobieniu traktowane sa raczej z pobłazliwosciae. Co więcej, stają się pretekstem (w tych filmach) do ukazania złozonosci natury ludzkiej, ale ani w jednym, ani w drugim obrazie, to nie obraca sie przeciwko nim. Są jakby obok zła, które chyha na kazdego, jego przypadkowymi świadkami.
Z ta róznica, ze Patryka lubie, zas Amelii nie. Moze ta niechec ma swoje zrodła w jej kwestiach, ktore sa tak napuszone, tak trywialne, że az lukier kapie z kazdego słowa, a słodycz przekracza wszelkie dopuszczalne normy.Takie rzeczy mnie irytuja

Bardzo, bardzo. Inny jest Kicia. I smieszny jest i wyrazisty, po prostu nie jest hm.. "rozlazły".