2 lip 06, 14:22
pozwole sie nie zgodzic z powyzsza opinia: devendra wypadl slabo, moze nawet bardzo slabo, ale to moze byc kwestia tego, ze gral jako pierwszy, bylo jeszcze jasno, ludzie szukali miejsc, gadali, chodzili po piwo albo hot-dogi. niestety w takich warunkach kazdy artysta, ktory gralby jako pierwszy, wypadlby mizernie. antony - ok, ale bez wiekszych emocji, po prostu odegranie piosenek bez zmian w porownaniu z wersjami studyjnymi. na pewno duze zdziwienie to fakt, ze antony to w sumie dosc pogodny czlowiek, a nie introwertyk niemogacy pogodzic sie ze swoja seksualnoscia ( hehe ), jakim jawi sie na albumach. taki troche wodewilowy showman momentami. cocorosie - zdecydowanie najjasniejszy punkt wieczoru, duze zmiany w porownaniu z wersjami znanymi z plyt, swietny beatboxer, troche szkoda tylko, ze tak krotko, ale to tylko zaostrza apetyt na ich samodzielny koncert. animal collective - troche juz bylem zmeczony, wiec slabo ogarnialem na ich wystepie, ale ogolnie nie porwali mnie. na pewno tez nie do konca pasowali do reszty wykonawcow, wolalbym na dziedzincu zamiast nich zobaczyc vetivera czy joanne newsom. tyle ode mnie. pozdros