Usiadłem na parkingu, walcząc z chęcią wejścia do środka. Pamiętam, że miałem spocone ręce i adrenalinę, a wiele wspomnień z poprzednich zwycięstw wypełniało mój mózg. W tym samym czasie węzeł w moim żołądku zaciskał się.
Otwarcie drzwi do automatów było jak powrót do domu. Zalałby mój mózg naprawdę dobrymi chemikaliami i to na jakiś czas. Zaznaczałyby one moje poczucie beznadziejności i niekontrolowania się.
Czasami udawało mi się wytrzymać bez
zakłady bukmacherskie przez tydzień, ale bez tego łaknę wrażeń. Stałem się drażliwy, niespokojny i bardzo zły - klucz do stłumienia mojej żądzy hazardu.