Jak miło obejrzeć film, w którym głównej roli nie odgrywa CGI (czy inne efekty specjalne), szybki montaż, sztuczna muzyka w tle, czy scenariusz.
Du był chyba najbardziej minimalistycznym, kameralnym filmem z dialogami w czasie tego festiwalu. Bardzo się tym wyróżniał spośród innych.
W filmie jest tylko dwóch aktorów i, jak mówił reżyser, 5 dni zdjęciowych, 10 godzin pisania scenariusza (a i tak aktorzy dużo improwizowali).
Du był nakręcony w stylu Prawie_Dogma 95.
Po filmie na Q&A chciałem zapytać reżysera "Dlaczego nie zdecydował się pan nakręcić go w stylu Dogma 95?", ale ktoś mnie uprzedził i zapytał dokładnie o to samo. Odpowiedź niżej.
To pytanie samo się jak widać nasuwa po obejrzeniu, ponieważ 99% filmu jest zgodne z Dogmą, ale pojawiały się krótkie fragmenty, które łamią manifest i które pojawiły się tam specjalnie.
Które z punktów Dogmy 95 spełnia film?
spełnia:
- Bez scenografii i rekwizytów - Tak.
- Bez filtrów i przyrządów optycznych - raczej tak, chociaż widzowi to trudno stwierdzić ze stuprocentową pewnością. Jednak raczej niczego takiego nie było, bo nie było potrzebne.
- Akcja tu i teraz - Tak. Film nie dzieje się w przeszłości ani przyszłości, tylko w nieokreślonym czasie.
- Kino niegatunkowe - Tak.
- Bez morderstw i broni - Cały film tak, jednak pojawia się krótka scena snu, która chyba łamie tę zasadę. Jednak jest to na tyle krótko, że ten punkt też był spełniony, bo nie było "elementów sztucznie wzbogacających akcję, takich jak morderstwa, broń itp.".
prawie:
- Bez muzyki i dźwięków - film był bez muzyki i bez dźwięków, które nie pochodzą od otoczenia, jednak nie wiedzieć czemu, w trakcie filmu na dosłownie parę sekund pojawia się dograny dźwięk wrony i muzyka, której nie słyszą bohaterowie, która wzięła się znikąd. Te rzeczy zupełnie nic nie wnoszą, ale wyglądają na dograne po to, żeby film nie spełniał zasad Dogmy.
- Kamera z ręki - właściwie tak, takie sceny były, ale nie śledziłem całego filmu pod tym względem, żeby mieć pewność, że nie był używany statyw. Na początku filmu na pewno tak, później nie zwracałem uwagi.
- Kolorowy film i bez zbędnego oświetlenia - prawie cały film był kolorowy, jednak pojawiła się bardzo krótka czarno-biała scena snu.
nie spełnia:
- 35 mm i 4:3 - format 4:3 był, 35 mm raczej wątpię. Tym bardziej, kiedy reżyser powiedział, że miał ograniczony budżet.
- Bez nazwiska reżysera w napisach końcowych - Nazwisko było.
Podsumowując, oprócz kręcenia filmu na taśmie, prawie wszystkie zasady Dogmy mogłyby być bez problemu spełnione, gdyby nie intencja reżysera.
Mimo tych wszystkich drobnych odstępstw, film ten był zdecydowanie bardziej Dogma95 niż nie.
Przecież to, czy nazwisko reżysera pojawiło się w napisach, albo czy był kręcony na taśmie, nie wpływa na jego oglądanie :)
Odpowiedź reżysera była taka, że on nie planował zrobić Dogmy95. "Gdy masz mało kasy, musisz zrezygnować z niektórych rzeczy", "Kiedy ma się mały budżet i 5 dni zdjęciowych, to jest to wygodne rozwiązanie" - mówił.
Tylko to trochę nie zgadza się z rzeczywistością ;). Kamera cyfrowa, ujęcia z ręki, brak muzyki - tak, rezygnacja z nich wpływa na budżet. Ale przecież to nie wyjaśnia, po co krótka czarno-biała scena i ta z muzyką.
Na pytanie dlaczego zrobił czarno-białą sekwencję, odpowiedział "A dlaczego nie?".
W Q&A powiedział jeszcze, że w filmie próbował się skupić na otoczce życia bohaterów, a nie na ich relacji.
Jako fan Dogmy95, z wielką chęcią wybrałem się na ten film (mimo że dotychczas widziałem tylko 2 filmy Dogma95 i jeden à la Dogma).
Obejrzenie po nim jakiegoś hollywoodzkiego filmu byłoby torturą ;).
Bardzo przyjemnie się go oglądało. Szkoda, że tak niewiele filmów powstaje w takim stylu i na co dzień musimy oglądać przeładowane wszelkimi niepotrzebnymi efektami, muzykami, toksycznością, dynamicznym montażem i innymi elementami usztuczniającymi produkcję filmy.