Festiwal w Rotterdamie

O planach na następny Festiwal. O filmowych podróżach. I w ogóle.
Roman Gutek
NH-Kreator
 
Posty: 1052
Na forum od:
8 gru 04, 9:10

Post 24 sty 05, 21:47

Studiuję właśnie program rotterdamskiego festiwalu, króry rozpoczyna się już w najbliższą srodę, 26 stycznia i potrwa do 6 lutego. To będzie prawdziwa "filmowa orgia". Prawie sto premier...Bardzo lubię ten festiwal. Później tylko 3 dni w kraju i wyjazd do Berlina, ale obiecuję, że znajdę czas i podzielę się z Wami wrażeniami w tym miejscu. Pozdrawiam

Avatar użytkownika
Fluxus
 
Posty: 28
Na forum od:
28 gru 04, 23:38

Post 25 sty 05, 1:57

Tylko pozazdrościć. Przeglądałem znaczną część opisów do filmów z Rotterdamu i lista filmów, które mogą kryć w sobie nowohoryzontowy potencjał jest niebagatelna. Ciekaw jestem czy skusi się Pan na tajski "Birth of the Seanema" i na nowe filmy rosyjskie ("Bipedalism", "Goddess" & "Silent Man")?
"Calvaire", "The Neighbor No.13" Yasuo i "Izo" Takeshi M. to niezły potencjał do Nocnego Szaleństwa.

MK
 
Posty: 896
Na forum od:
26 gru 04, 10:41

Post 4 lut 05, 12:49

Mam nadziej, ze Café Lumiére Hou Hsiao-Hsien zawita w tym roku Cieszynie.
A jak sie panu podobalo Mysterious skin? Ciekawi mnie tez "Palindromes" i "Clean". "The Adventure of Iron Pussy" to chyba cos w duchu "Lez czarnego tygrysa", przynajmniej tak wynikalo z opisu. Widzialam niedawno "Beautiful Boxer", strasznie to bylo rzewne, ale bohater filmu to fascynujaca postac (w rzeczywistosci prezentuje sie o niebo lepiej niz w filmie)
MK

Roman Gutek
NH-Kreator
 
Posty: 1052
Na forum od:
8 gru 04, 9:10

Post 9 lut 05, 17:30

Drodzy! Jestem teraz w drodze między Rotterdamem a Berlinem (festiwale oczywiście). Widziałem prawie wszystkie nowe filmy o które wyżej prosicie. Większość z nich będzie w Cieszynie. Napisze więcej po powrocie z Berlina. Pozdrawiam Was serdecznie. Roman Gutek

MK
 
Posty: 896
Na forum od:
26 gru 04, 10:41

Post 10 lut 05, 14:00

Widze, ze w konkursie bedzie nowy film Tsai Ming-lianga, ciekawie zapowiada sie tez Ticket
MK

Roman Gutek
NH-Kreator
 
Posty: 1052
Na forum od:
8 gru 04, 9:10

Post 3 mar 05, 23:19

Nie jest mi łatwo znaleźć czas na pisanie w sytuacji kiedy prawie miesiąc nie było mnie w firmie...Najpierw festiwal w Rotterdamie (26 stycznia-5 lutego 2005), chwilę później Berlin (10-20 lutego 2005). Po powrocie, dosłownie przygnieciony rozgrywającymi sie na ekranach emocjami, musiałem sie zaszyć na chwilę. Zobaczyłem kilkadziesiąt filmów. Starałem sie ogladać przede wszystkim te, które na tych festiwalach miały swoje premiery, były pokazywane po raz pierwszy. W Rotterdamie takie filmy stanowiły większośc, Berlin jest A-klasowym festiwalem i prawie wszystkie filmy to premiery. Szukałem odkryć dla siebie i dla Was, to znaczy tytułów do Cieszyna...
Oto najważniejsze filmy spośród zobaczonych przeze mnie w Rotterdamie:

1. "13 Lakes", reżyseria: James Benning, USA, 2004
2. "Los muertos", reżyseria: Lisandro Alonso, Argentyna/Francja/Holandia, 2004
3. "El cielo gira"/"The Sky Turns", reżyseria: Mercedes Alvarez, Hiszpania, 2004
4. "4", reżyseria: Ilja Chrzanowski, Rosja, 2004
5. "Demi-Tarif"/"1/2 Price", reżyseria: Isild Le Besco, Francja 2004
6. "Marseille", reżyseria: Angela Schanelec, Niemcy/Francja, 2004
7. "Sanctuary", reżyseria Ho Yu-hang, Malezja, 2004
8. "Illumination", reżyseria: Pascale Breton, Francja, 2004
9. "Casshern", reżyseria: Kiriya Kazuaki, Japonia, 2004
10. "Dias di campo", reżyseria: Raul Ruiz, Chile/Francja, 2004
11. "Cinevardaphoto / 1, 2, 3", reżyseria: Agnes Varda, Francja 2004, 1982, 1964

Wkrotce wytłumaczę się z mojego wyboru i napisze troche o każdyn z tych tytułów oraz podam jeszcze garć informacji o innych filmach, które ogladałem w Rotterdamie. Później przyjdzie kolej na Berlin. Dodam takż, że w Berlinie widziałem "Ten Skies"-kolejny film James`a Benninga i był to także najciekawszy tytuł tegorocznego Berlinale. Ani w jednyn, ani w drugim nie ma ani jednego słowa!!!!! W "13 Lakes" reżyser funduje nam 13 statycznych, dziesięciominutowych ujęc 13 jezior, w drugim filmie możemy kontemplować 10 dziesięciominitowych ujęc nieba... Trochę podobne do "Five" Kiarostamiego, ktore mogliście oglądac w ubiegłym roku w Cieszynie. To są nowe horyzonty we współczesnym kinie. Bardzo chce do Cieszyna do konkursu. Już musicie sie zacząc wysypiać!!! Pozdrawiam Was. Roman Gutek

Avatar użytkownika
karolka
 
Posty: 24
Na forum od:
31 sty 05, 14:02

Post 5 mar 05, 13:37

"Demi-Tarif" widzialam na WFF i bardzo przypominal mi "Nobody knows" Hirokazu Kore-eda. Moze dlatego (choc ciekawy), nie porwal mnie.

Roman Gutek
NH-Kreator
 
Posty: 1052
Na forum od:
8 gru 04, 9:10

Post 17 mar 05, 0:33

Przepraszam Was, że nie piszę systematycznie, ale jestem mocno zajęty. Czesto też wyjeżdżam i nie mam po prostu dostępu do komputera.

Rotterdam`05:

Jeszcze raz podkreślam, że poniższy ranking nie jest zestawem najlepszych filmów pokazywanych w tym roku w Rotterdamie. Wiele znakomitych tytułów widziałem wcześniej na festiwalach w Berlinie, Cannes, Wenecji czy na targach filmowych w Mediolanie.
Na poniższej liście znalazły się najciekawsze, moim zdaniem, filmy sposród tych, ktore oglądałem w Rotterdamie.

1. "13 Lakes", reżyseria: James Benning, USA, 2004

Razem z pokazywanym na tegorocznym festiwalu w Berlinie "Ten Skies" stanowią dyptyk. James Benning, jeden z najważniejszych amerykanskich tworców kina eksperymentalnego, sfilmował 13 różnych jezior. Każde jezioro zostało sfotografowane w jednym, trwajacym dziesięc minut, ujęciu. Moment filmowania i ustawinie kamery były wybierane świadomie i z wielką uwagą. Poszczególne jeziora filmowano w różnych porach roku i w różnych warunkach pogodowych. W filmie nie pada ani jedno słowo. Absolutny minimalizm. Jest natomiast gra świateł i ich odbić w wodzie. Filmy Benninga są zupełnie inne od tych, które możemy ogladać na co dzień. "Five" Abbasa Kiarostamiego jest trochę podobne do "13 Lakes". Ktoś porównał "13 Lakes" do serii obrazów Claude Moneta przedstawiających lilie wodne. Oglądam obrazy Benninga od kilku lat i dojrzewałem do ich odbioru. Obcowanie z jego filmami nie jest łatwe, wymaga koncentracji, poddania sie rytmowi. Daje jednak ogromną przyjemnośc. Można medytować. Można odbyć metafizyczna podróż w głąb siebie. Można uczyć sie dostrzegać szczegóły których nie dostrzegamy w codziennym zabieganiu. Można miec czas na rozmowę ze sobą i tworcą. Można...Każdy będzie oglądał ten film inaczej...Po takim doświadczeniu nie ma się ochoty na ogladanie innych filmów. Szczegolnie fabuły wydają sie banalne. Jest duża szansa, że w tym roku w Cieszynie będzie można zobaczyć "13 Lakes" i "Ten Skies". W przyszłości może retrospektywa filmów James`a Benninga.

2. "Los muertos", reżyseria: Lisandro Alonso, Argentyna/Francja/Holandia, 2004

To drugi film w dorobku Lisandro Alonso. Minimalistyczne arcydzieło. Prawie bez dialogow. W początkowej scenie kamera wędruje w dżungli wśród drzew. Ledwo dostrzegamy martwe ciała i prawdopodobnie mordercę. Przeskok w czasie. Więzienie. Obserwujemy starszego mężczyznę, który szykuje sie do wyjścia na wolność. Reszta filmu to podróż tego mężczyzny do córki, która mieszka na wyspie w dżungli. Miałem wrażenie, że czas filmowy to czas rzeczywisty. Czułem, że płynę łodzią razem z bohaterem filmu, że przedzieram się z nim przez gęstwinę. Niemal fizyczne doświadczałem gorąca i ciszy...To bardzo ciekawy film opowiedziany prz pomocy oryginalnego języka kina.



3. "El cielo gira"/"The Sky Turns", reżyseria: Mercedes Alvarez, Hiszpania, 2004

Film z konkursu rotterdamskiego festiwalu, gdzie pokazywane są pierwsze i drugie filmy. Jeden ze zwycięzców festiwalu, nagrodzony jednym z trzech równorzędnych Tygrysów. Ucieszyłem sie z tej nagrody, gdyz to był, moim zdaniem, najlepszy film pokazywany w konkursie. "El cielo gira" to bardzo ciekawy dokument/esej o małej, wyludnionej wiosce położonej w północnej Hiszpanii, w której mieszka już tylko czternaścioro strszych osob. Wioska prawdopodobnie zniknie wkrotce z map. Reżyserka zrobiła film o miejscu swojego urodzenia i jego historii. Powstał madry, ważny i delikatny film o pamięci i upływie czasu...


4. "4", reżyseria: Ilja Chrzanowski, Rosja, 2004

Kolejny film pokazywany w konkursie. Najciekawszy z wielu filmow rosyjskich pokazywanych w tym roku w Rotterdamie. "4" to ciekawy debiut Ilji Chrzanowskiego, zrealizowany wegług scenariusza jednego z najciekawszych współczesnych pisarzy rosyjskich,Władimira Sorokina. Autor, nazywany ikoną rosyjskiego postmodernizmu, gościł niedawno w Polsce, promując swoja najnowszą książkę "Lód".
"4" jest symbolicznym, dość kontrowersyjnym i niejednoznacznym obrazem współczesnej Rosji. Sceny realistyczne mieszają się ze scenami wręcz nieprawdopodobnymi. Pełno tu satyry, ironii i niedopowiedzeń. Ciekwy formalnie, świetnie sfotografowany. Miejscami jednak przeszarżowany. Mimo to bardzo intrygujący.


5. "Demi-Tarif"/"1/2 Price", reżyseria: Isild Le Besco, Francja 2004

Ten film zaskoczył mnie bardzo. Pozytywnie oczywiście. Zrobiła go 22- letnia dziewczyna. Nie do końca zgadzam sie z Karolką, która napisała wyżej, że ten film przypominał jej japoński "Nobody Knows", pokazywany w ubiegłym roku w konkursie w Cieszynie. Oczywiście sytuacja wyjściowa jest w obydwu filmach podobna. Dzieci pozostawione są samym sobie. I na tym podobieństwa sie kończą. Japoński film jest klasyczny w formie, Francuzka inspiruje sie "Dogmą". U Japończyka dzieci cierpią. U Fracuzki dzieciaki czerpią radość z faktu bycia bez rodzicow. Nie są przez nikogo ani nic ograniczane. Nie chce im sie iśc do szkoły- to nie idą. Chcą rozrabiać na ulicach - to rozrabiają. Chce im sie jeśc- to kradną. Są zdane na siebie, ale są wolne. Zazdrościłem im tej wolności. Może dlatego ten film mnie tak ujął...

To już prawie połowa... Jest trochę późno. To be continued soon. Pozdrawiam. Roman Gutek

Roman Gutek
NH-Kreator
 
Posty: 1052
Na forum od:
8 gru 04, 9:10

Post 19 mar 05, 21:28

Sobotnie popołudnie. Na zewnątrz słońce. Trochę dziwnie, bo pierwszy raz od kilku miesięcy, w weekend jestem w domu...Dobry moment na słuchanie muzyki i pisanie.

6. "Marseille", reżyseria: Angela Schanelec, Niemcy/Francja, 2004
"Wystylizowany realizm" napisałem w moich notatkach po projekcji tego filmu, który jest czwartym fabularnym filmem niemieckiej realizatorki i aktorki i pracującej także dla teatru. Jest bodaj jedynym niemieckim reżyserem wśród swojego pokolenia (urodzona w 1962 roku), który ma własny rozpoznawalny styl. Muszę na marginesie dodać, że choć oglądam dużo, nie podobają mi się współczesne filmy niemieckie. Nie jestem zwolennikiem "Goodbay Lenin", "Edukatorów", "Sophie Scholl" i kilku innych niemieckich filmów, które ogólnie podobają sie. W "Marseille" nie ma właściwie żadnej historii, nie też prawie dialogów, nie ma psychologii. Film ma natomiast powolny rytm i oszczedny, osobisty styl, który nie jest łatwy w odbiorze nawet dla wyrobionego widza
Bohaterką filmu jest młoda dziewczyna, fotograf, która bez wyraźnych powodów zostawia berlińskie mieszkanie i postanawia zamieszkać we Francji w Marseille. Próbuje poznać miasto. Próbuje zbliżyć się do jego mieszkańcow. Nawiązuje jedynie kontakt z młodym mechanikiem samochodowym. Nie jest jednak nieszczęsliwa.
Bardzo konsekwentna filmowa "robota". Polecam.

7. "Sanctuary", reżyseria Ho Yu-hang, Malezja, 2004
Kolejny film z konkursu i pierwszy, ktory oglądałem w Rotterdamie. Minimalistyczne kino w stylu Tsai Ming-liang`a i Hou Hsiao-hsien`a. Reżyser pokazuje codzienne życie pary zwykłych, młodych ludzi, uwypukla realacje pomiędzy bohaterami. Cyfrowa kamera jest bardzo bliska twarzy, obserwuje bohaterow z bliska. Film jest realistyczną opowieścia o alienacji, samotności i o rozpaczliwym poszukiwaniu tożsamości w kraju, ktory jest zawieszony pomiędzy tradycją (którą reprezentuje w filmie dziadek bohaterki) a współczesnością. Film jest otwarty i nie poddaje się łatwym interpretacjom.

8. "Illumination", reżyseria: Pascale Breton, Francja, 2004
Debiut. Bardzo dojrzały i bardzo dobry film. Prawdziwe odkrycie. Idultt, młody chłopak, główna postać filmu, jest antybohaterem. Chłopak pływał na rybackim statku, jednak postanawił wrócic na ląd. Spotyka dziewczynę. Od początku wie, że chce z nią być. Nie wie jednak jak sie do niej zbliżyć, nie potrafi nawiązać z nią znajomości. Nie potrafi radzić sobie w życiu i jest samotny. Reżyserka zadaje pytanie: czy można normalnie żyć w epoce wojen, zalewu informacji, internetu, tragedii (tsunami). Pyta także o granice "normalności".
Znakomicie sfotografowany i zagrany. Otwarty film. Pozostaje w pamięci.

9. "Casshern", reżyseria: Kiriya Kazuaki, Japonia, 2004
Także debiut. Zrealizowany przez fotografa i reżysera wideoklipów. Film jest eklektyczny, zawiera w sobie różne gatunki filmowe i style: science-fiction, film animowany, film aktorski, raz czarno-białe, raz kolorowe zdjęcia... "Casshern" jest apokaliptyczną wizją totalitarnego przemysłowego społeczeństwa przyszłości. Reżyser przywołuje germańskie i celtyckie mity, używa nazistowskiej symboliki i biblijnych watków, wykorzystuje zarówno tradycyjną i komputerową animację. Taki film mógł powstać tylko w Japonii. Mimo, że jest zbyt przeładowany i pogubiłem sie trochę w przebiegu akcji i zależnościach personalnych, to film mi sie bardzo podobal. Zachwycila mnie jego strona wizualna.

10. "Dias di campo", reżyseria: Raul Ruiz, Chile/Francja, 2004
Ten film jest pierwszym od 1973 roku, ktory Ruiz zrealizował w Chile, w swojej ojczyżnie. Ruiz wracał kilkakrotnie do swojego kraju, ale dopiero teraz postanowił ponownie zrobić tu film i wrocić do krainy dzieciństwa. Bezpośrednia inspiracja dla tego filmu była ksiązka, którą reżyser przeczytal we wczesnej młodości. Film jest podróżą w czasie. Jest refleksją na temat pamięci i różnych możliwości interpretacji tych samych zdarzeń. W formie film przywołuje magiczny realizm latynoamerykański, a także kino mistrzów (Bunuel, Fellini, Saura...).

11. "Cinevardaphoto / 1, 2, 3", reżyseria: Agnes Varda, Francja 2004, 1982, 1964
"Cinevardaphoto / 1, 2, 3", trylogia składająca sie z trzech średniometrażowych, powstałych na przestrzeni czterdziestu lat filmów, jest hołdem jaki Agnes Varda sklada swojej pierwszej miłości: fotografii. Najstarszy, pochodzący z 1964 roku film pokazuje Kubę oczami Vardy-fotografika (zdjęcia zostały"zanimowane", w filmie mamy pozory ruchu).
W drugim filmie, pochodzącym z 1982 roku, tematem jest pojedyńcze zdjęcie.
Tematem najnowszego, zrealizowanego w 2004 roku filmu, jest kolekcja zdjęć i ich kolekcjonerka, która gromadzi fotografie pluszowych misiów.
Te filmy nie są tylko monologiem reżyserki. Są także dialogiem z widzem i jego percepcją.
No i spotkanie po projekcji a Agnes Varda. Był to dla mnie najjaśniejszy moment festiwalu. Drobna, skromna, niezykła osoba. Mówiła, że film musi mieć enrgię i że widz musi czuć, że reżyser robił film z miłością. W przyszłym roku muszę zorganizować retrospektywę filmów Vardy i koniecznie zaprosić ją do Cieszyna.

Co jeszcze ciekawego widziałem w Rotterdamie? Tytuły będą się pojawiać według kolejności oglądania (posługuję się moimi zapiskami). Podobał mi się surrealistyczny (trochę) holenderski film "The Mystery of the Sardine"się oparty na powieści Stefana Themersona (polski pisarz i reżyser filmów eksperymentalnych, który większość życia spędził w Wlk. Brytanii). Koreański "My Generation" (samotność i brak przyszłości dla młodego pokolenia) oglądalem z zainteresowaniem. Japoński "Survive Style 5+", podobnie jak : "Casshern" wbił mnie w fotel i atakowal obrazami. O przmijającym czasie i ludziach, ktorych już nie ma wśród nas, myślałem oglądając austriacki film montażowy "World Mirror Cinema". Wciągnął mnie koreański konkursowy film "Spying Cam". Ciekawym esejem o zupełnie odmiennym od naszego świecie był holenderski film "Tea" (Chiny). Pogrążony w absurdalnej wojnie Irak i dzieci, ofiary tej wojny, pokazał w najnowszym filmie "Turtles Can Fly"Bahman Ghodabi (reżyser "Czasu pijanych koni"). Utwor ten zwyciężył w głosowaniu publiczności na najleszy film festiwalu. Fil przejmujący, ale rozczarował mnie. Brazyliski dokument/esej "Estamira" o 62-letniej psychicznie chorej kobiecie fascynował szczerością w pokazaniu trudnego tematu. "Private" (główna nagroda na ubiegłorocznyn festiwalu w Locarno) od strony "prywatnej" pokazuje konflikt izraelsko-palestyński. Takich sytacji nie widzimy w codziennych relacja z Bliskiego Wschodu. Ciekawym duskursem o wzajemnym przenikaniu życia i sztuki jest francuski film
"Le pont des Arts". Brazylijsko-paragwajski "O amigo Dunor" był najodważniejszym, najbardziej oryginalnym i najbardziej otwartm filmem konkursu. "Barbecue" - chiński film zrealizowany kamerą cyfrową, jest ciekawym obrazem współczesnego Pekinu, pełnego biedy. Na koniec powiem Wam, że podobał mi się oryginalny, dośc hermetyczny i pełen czasem mało czytelnych symboli, indonezyjski "The Rainmaker". Z pewnością kilka spośród wymienionych w tej relacji tytułów znajdzie sie w tym roku w Cieszynie. Dziękuję za uwagę. Może jutro coś o Berlinie pojawi się...Pozdrawiam. Roman Gutek


Powrót do Pan Roman chciałby coś powiedzieć