Drodzy: spędzam ją samotnie (z wyboru). Właśnie skończylem kolejny tekst do wrocławskiego wydania Gazety Wyborczej. Tym razem będzie o Hasie. Moim mistrzu i największym artyście polskiego kina. Sanatorium Pod Klepsydrą jest niedościgninym wzorem inspiracji literaturą. Także najpiękniejszym filmem o dzieciństwie. W ciągu tych kilku wolnych dni odpisuję na dziesiatki zaległych meili (potrzebna mi jest chyba asystentka gotowa mi pomóc, gdyż nie daję rady odpisywać na bieżąco, zapewniam ucieczkę od rutyny i godziwe wynagrodzenie, czekam więc na poważne propozycje!!!- rogu@snh.org.pl). W trakcie pisania dużo też słucham: Unkle, Nearly God, Laurie Anderson, Brendam Perry, mój ukochany Arvo Paert, His Name Is Alive, Portishead, Stańko...Selekcja filmów na festiwal w toku, więc oglądam także dużo. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie węgierski Gravedigger (Grabarz, sic!!!). Film oparty na prozie Rilkego, jest jej doskonałą wizualizacją. Symboliczne i ekspresjonistyczne filmowe obrazy (nieruchome, statyczne, nienaturalnie rozciągnięte, bardzo niefilmowe) inspirowane są wyraźnie malarstwem Muncha, nawiązują do głośnego Krzyku. Nierelane obrazy niepokoją, ale też dopowiadają treść. Pokażemy ten film w głównym konkursie. Mimo, ze przed chwilą przeczytałem w 4-tym numerze Kina, że Grabarz to tylko "nieznośnie nużacy manieryzm". To osobliwa opinia Marioli Wiktor z "Dziennika Łódzkiego". Mam więc jeszcze większą satysfakcję, że jestem w kontrze. Wysłałem do Joanny Łapińskiej smsa z moim zachwytem tym filmem. Joanna odpisała, że podziela moją opinię. Losowo wybieram tytuły z nagromadzonej sterty leżacej na szacownym biurku. Znów trafiam na węgierski film. Tym razem jest to sfilmowany spektakl Kornela Mundruczo - chyba nosi tytuł Pierscień Nibelungów. Oglądąm tylko (sic!!!) w wersji węgierskiej (Węgrzy nie maja DVD z angielskimi napisami). Bardzo to uwspółczesniona wersja germańskiej mitologii. Fascynująca mimo wszystko.
Odkrywam po raz kolejny, że samotność, cisza i muzyka są fascynujące, to moje królestwo, sekret i spełnienie. Lubię przez jakiś czas być zupełnie sam. Jestem ciekawy, czy doświadczacie takich stanów?
Pozdrawiam serdecznie,
Roman Gutek