Nie ma chyba co wymieniać filmów, które są złe z definicji (jak wiele z sekcji VHS), czy filmów starszych, bo bez wątpienia nic nie wygra z takim gniotem jak
Poszukiwacze zaginionej arki (w moich oczach filmem zdecydowanie gorszym niż
Klątwa doliny węży, bo na tej drugiej można się przynajmniej pośmiać).
Nie będę się też szczególnie pastwił nad
Axiomem, bo choć to straszny kicz, to przecież bez ambicji większych niż po prostu dłuższy teledysk.
Bardziej bolą porażki konkursowe, czyli filmy z ambicjami na bycie "sztuką". Tu na szczególne wyróżnienie zasługuje
Masło na zasuwce i
Spadająca gwiazda z konkursu głównego (film Wojcieszka sobie odpuściłem

) oraz
Pierrot Lunaire (choć rozumiem, że takie filmy też mają swoją publiczność).
Ale tak naprawdę najmocniej zabolały mnie dwa inne filmy. Może niekoniecznie obiektywnie strasznie złe, ale na pewno grubo poniżej oczekiwań, jakie miałem wobec ich twórców. Mam tu na myśli
Taniec rzeczywistości Jodorowskiego i
Turystę Östlunda.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.