3 sie 14, 1:29
Nie wiem, czy takie stwierdzenie ma sens, ale - masakra w najbardziej pozytywnym sensie. Pierwsze dwie godziny minęły niczym 15 minut, potem było już ciężko, lecz to wszystko było zaplanowane. Nakręcone tak fenomenalnie, że jeszcze nie ochłonąłem - ten POV (połączony z brakiem kontekstu i wrzuceniem widza od razu w środek świata), to absurdalne bogactwo scenografii, to pływanie kamery (trochę mi się kojarzyło z "Sanatorium pod klepsydrą"); nie dziwota, że twórcy spędzili na planie 6 lat. Przy tym nie jest to film, który dotrze do trzewi i poruszy emocje - to, poza wybitnym poziomem audiowizualnym, przede wszystkim pożywka dla myśli. Wszystkie klasyczne tematy Strugackich poruszane nie tylko w "Trudno być bogiem" (przekleństwo wiedzy, moralne dylematy związane z jej wykorzystaniem, zimny racjonalizm kontra porywy serca, itd., itp.) są w tym filmie obecne, ale trzeba wykonać ciężką pracę intelektualną, by je wydobyć i rozsupłać - właśnie przez ten brak kontekstu i panujący na ekranie chaos, wyśmienicie zresztą kontrolowany. Zachwyt.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard