Film podzieliłabym na niebo i piekło, ze względu na ścieżkę dźwiękową.
Niebo - przepiękna czołówka plus cisza niemal jak z Benninga w 13 jeziorach
Piekło - żebym nie była źle zrozumiana - koncert muzyki metalowej choć ten gatunek ma pewnie dokładniejsze określenie - death metal ? - znakomity, znakomity, mimo, że nie jestem jakąś fanką, to bardzo dobry.
Dla mnie ten film był przede wszystkim dźwiękiem, a potem obrazem. Jeszcze ważne, interesujące były nieliczne dialogi.