White Shadow, reż. Noaz Deshe

Dyskusje nt. wybranych przez organizatorów filmów z programu 14.TNH 2014
Avatar użytkownika
Seblon
NH-Moderator
 
Posty: 1055
Na forum od:
16 lut 07, 14:33

Post 10 mar 14, 22:59

Rusza 4. edycja Klubu Krytyków Forum NH!

Filmem otwarcia Klubu jest White Shadow Noaza Deshe (Tanzania, Niemcy, Włochy). Tytuł zaprezentujemy w Międzynarodowym Konkursie Nowe Horyzonty.

{{ Venice IFF 2013 - Luigi De Laurentiis Award for a Debut Film }}

:arrow: oficjalna strona filmu >

:arrow: strona filmu na Facebooku >

:arrow: teaser filmu >

.
Załączniki
Noaz Deshe.jpg
ws.jpg
poster 2.jpg
poster.jpg
21. MFF Nowe Horyzonty 22 lipca - 1 sierpnia 2021

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 11 mar 14, 23:40

No to jedziemy z tym koksem.

Ciekawy film, nawet bardzo. Bo standardową w sumie historię (śmierć rodzica/ów, ucieczka, problemy finansowe i wynikająca z nich zdrada - ileż to już razy widzieliśmy) umieszcza w nowym, nieznanym nam kontekście, no i jest kapitalny formalnie. Ta zupełnie zwariowana kamera - z tymi wszystkimi zaburzeniami ostrości, padaczką operatora, ujęciami do góry nogami - doskonale oddaje najpierw niepewność, a potem wręcz rozpad świata dookoła bohatera, tę zupełnie zdruzgotaną moralność. Do tego świetny montaż, z zaskakującymi przejściami (jak np. w momencie, gdy Kosmos dźwiga krzyż i nagle zamiast na ciemnym cmentarzu znajdujemy się wśród czerwonych świateł ulicy) potęgującymi dezorientację. Właściwie to momentami trudno mi było połapać się (choć tylko przez chwilę) w tym, co się dzieje, co jestem skłonny - paradoksalnie - poczytać za zaletę tego filmu, jako że ostatecznie wszystko trzyma się kupy.

Kilka wspaniałych scen. Nawet niekoniecznie te najmocniejsze, ale np. ta, w której Alias na wysypisku udaje przed dziewczyną, że rozmawia przez telefon, by tak naprawdę ją przeprosić, bo nie jest w stanie zrobić tego wprost. W kontekście internetu, który się tam pojawia i komputerów, których części zbierają bohaterowie, wypada to bardzo zgrabnie, nawet jeśli to tylko dodatek dość odległy od głównego wątku.

Ale właśnie - trochę sporo tych dodatków, np. cały wątek Kosmosa zajmuje według mnie nieco zbyt dużo miejsca. To powoduje, że scenariusz jest lekko rozlazły. Na szczęście z czasem wszystko nabiera tempa i staje się bardziej skoncentrowane, przez co ta wada aż tak nie razi. Więcej grzechów nie zauważyłem, o ile na początku "White Shadow" mnie męczył, o tyle z czasem zyskał bardzo, bardzo dużo.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 12 mar 14, 14:24

Muszę przyznać, że moje odczucia są podobne do tych Mrozika. Przez pierwszą część filmu (ile to było? - pewnie z połowa) miałem ochotę tutaj napisać, że reżyser to kolejny z tych, którzy udziwniając swój film, utrudniając jego percepcję (bo czego tu nie ma - trzęsąca się kamera, dziwaczne kadrowania, bardzo niedoświetlone nocne zdjęcia, w dodatku zajmujące z połowę czasu ekranowego, przeskoki pomiędzy wątkami/czasami (które by nie raziły, gdyby nie cała reszta)), starają się "sprzedać" swoją zupełnie typową opowieść, w dodatku o interwencyjnym charakterze. Później jednak stwierdziłem, że w tym szaleństwie jest metoda, bo, z jednej strony, w momencie, gdy już jako tako ogarniamy, kto jest kim, co jest czym w tej opowieści, film zaczyna wciągać (w czym spora też zasługa dobrych zdjęć i prostej, ale efektywnej, muzyki). Z drugiej natomiast (o czym już Mrozik napisał) ta mętnawa, nieczytelna forma świetnie oddaje zagubienie i strach głównego bohatera. Znakomicie też współgra z mroczną, wypełnioną z jednej strony ciemnymi interesami, z drugiej wszechobecnymi zabobonami, rzeczywistością, z którą musi się mierzyć. Jako całość ja ten film kupuję, choć mam wrażenie, że porażka była blisko (a przekonują mnie do tego m.in. pierwsze sceny filmu, jeszcze zanim świat Eliasa się zawala, które są zrealizowane w dokładnie tej samej poetyce - tam nijak nie przystającej). Inna sprawa, że nie jestem przekonany, czy widzowie na festiwalu będą mieli na tyle cierpliwości, żeby wytrwać przed ekranem do momentu, kiedy wszystko zaczyna się ładnie układać w całość.

Avatar użytkownika
vifon00
 
Posty: 345
Na forum od:
23 sty 12, 13:41

Post 13 mar 14, 11:22

Pomimo oczywistych potknięć, grzechu nadmiaru i okazjonalnego problemu z utrzymaniem napięcia debiut fabularny Noaza Deshe należy uznać za udany. Ten niedoskonały, chaotyczny i rozwichrzony film broni się klimatem, atmosferą i dokumentalnym zacięciem. To, co mi się w nim szczególnie podobało, to perspektywa przedstawiania świata: od wewnątrz, oczami głównego bohatera. Konsekwentnie, White Shadow, to obraz rozmyty, pełen niedopowiedzeń, dziur. Jest tego więcej. Deshe zdaje sobie chyba sprawę, z tego, że brzydota również potrafi być fotogeniczna: rozsypujące się rudery, brud i pył, zadymione wysypiska, obrzmiałe, wynaturzone twarze bohaterów. Rozedrgane zdjęcia z ręki podkreślają obraz świata, w którym raczej nie chcielibyśmy się znaleźć.
Oczywiście White Shadow nie jest obrazem doskonałym. Przyciężkawa reżyseria, sprawia, że film miejscami ogląda się ciężko. Nocne sceny, w których lubuje się Deshe są niedoświetlone, często trzeba się domyślać, co się dzieje, i z czyim udziałem.
Scenariusz wydaje się niekompletny, poszarpany, ale i cierpiący na nadmiar, wypełniony zbędnymi scenami, niczego do fabuły nie wnoszącymi. Główny wątek, czyli Witchdoctor polujący na Eliasa, wcale nie wydaje się nadrzędny, jest traktowany po macoszemu, zupełnie jakby co innego w tym filmie było najważniejsze. Właśnie ten naddatek, w postaci zbędnych z pozoru scen, stanowi największą zaletę filmu, upodabniając go zresztą do dziwnie powykrzywianego, chropowatego dokumentu.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 13 mar 14, 11:51

Ale chyba też taki był zamysł reżysera - żeby zrobić film opowiadany z perspektywy osobistej, poprzez zagubienie, niepewność, strach bohatera, ale w jakimś sensie epicki - pokazujący przez te skrawki rzeczywistości z otoczenia Eliasa złożoność, skomplikowanie, beznadziejność sytuacji. Że te polowania na albinosów to nie jest tylko kwestia jakiegoś jednostkowego zabobonu, który łatwo wykorzenić ze społeczeństwa, ale raczej powszechnej biedy, powszechnej korupcji, braku władzy, powszechnego strachu o jutro itd. Zresztą "lubowanie się" (jak pisze vifon) przez reżysera w zdjęciach nocnych, z punktu widzenia narracyjnego niezbyt dla widza miłe, to też raczej świadomy wybór - symbolicznie wskazujący na mroczność przedstawionego świata.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 18 mar 14, 8:43

Generalnie zgadzam się z przedmówcami. Mimo widocznych potknięć, film na pewno dobry. Dodam kilka uwag.

Zarzut chaotyczności wobec tego filmu wydaje się niezbyt celny, bo chaotyczność - dziwne ujęcia, montaż, przeskoki - jest jego językiem i to językiem (mimo również i moich na początku zastrzeżeń) świetnie się sprawdzającym. Z jednej strony podkreśla ciągłe napięcie, niepewność, w której funkcjonuje bohater, a z drugiej strony wydaje mi się idealny do opisu afrykańskiej rzeczywistości, gdzie rządzi bałagan i tymczasowość, gdzie brak jest ustalonych wzorców, rozpadają się jedne instytucje, a nie ma co ich zastąpić.

Cała historia zmierza w kierunku dość przewidywalnym (choć końcówkę uważam mimo to za świetną), ale siłą filmu jest uchwycenie Afryki, chaosu, tymczasowości, przemieszania tradycyjnych zabobonów i świata białych, wyglądającego wciąż jak z innej, nieprzystającej do tej rzeczywistości bajki ("Jesus? That's just a word in English, like "fuck").

A z innej beczki muszę pochwalić naprawdę świetną jakość udostępnionej nam kopii!
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 22 mar 14, 1:29

Ludzie! Gdzie jesteście? ;)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 22 mar 14, 13:02

Strzelam, że połowa raz na kilka dni zagląda do skrzynki i niecierpliwi się, kiedy przyjdzie koperta z pierwszym filmem z Klubu...
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 22 mar 14, 22:44

Jakoś cienkie to Twoje wyjaśnienie - już w zeszłym roku większość filmów oglądaliśmy w tej formie. Część pewnie tym konkretnym tytułem nie jest nijak zainteresowana, a inni nie mają czasu (niektórzy to zresztą zapowiadali). Inna sprawa, że nie wszyscy nawet się logowali na forum ostatnimi czasy (czytaj - od rozpoczęcia Klubu).

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 23 mar 14, 16:49

ja przepraszam mam problemy techniczne z jakością łącza, nawet bez HD po 10 minutach musiałem przerwać oglądanie

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 24 mar 14, 9:03

Grzes napisał(a):Jakoś cienkie to Twoje wyjaśnienie - już w zeszłym roku większość filmów oglądaliśmy w tej formie.


Cienkie, niecienkie, zawsze to jakaś hipoteza. W dodatku łatwo testowalna.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

sally
 
Posty: 83
Na forum od:
23 gru 12, 16:08

Post 25 mar 14, 0:39

Świetny film. Wartki, wciągający, pełen magii i okrucieństwa. Przedstawia świat
z perspektywy bohatera walczącego o przetrwanie, pozbawionego właściwie jakiejkolwiek podpory.
Wiele scen zapada w pamięci. Jak choćby ta, w której matka przekazuje na pożegnanie zasady i przykazania- dotyczące zarówno spraw prozaicznych jak i wartości, reguł postępowania. Dość szybko okazuje się, że otaczająca rzeczywistość do bólu przypomina na przykład metaforyczną scenę walki pająków i rządzą nią przede wszystkim proste prawa ewolucji z zasadą "przetrwają najsilniejsi" na czele. Pomimo słabości, bezsilności i zagubienia Alias się nie mazgai, na swój sposób walczy.
Bardzo dużym atutem tej dość standardowej historii- poza wszystkim, o czym już wspominaliście czyli np. dziwnymi ujęciami, montażem- jest odtwórca głównej roli.
Na mnie zrobił olbrzymie wrażenie, przykuwał uwagę, pozostając w poetyce filmu mogę stwierdzić, że mnie "zaczarował".
Nie znam etymologii afrykańskich imion, jednakże chciałam zwrócić uwagę na znaczenie wyrazu alias:
1. pseudonim, "znany jako.."
2. inform. alternatywny identyfikator użytkownika.
Można więc uznać, że Alias to imię przybrane dla zamaskowania prawdziwej tożsamości- tym bardziej to uzasadnione, że bohater poprzez różne zabiegi stara się przecież maskować swoją odmienność.

Polemizowałabym z dwoma poglądami Grzesia:
Grzes napisał(a):Jako całość ja ten film kupuję, choć mam wrażenie, że porażka była blisko (a przekonują mnie do tego m.in. pierwsze sceny filmu, jeszcze zanim świat Eliasa się zawala, które są zrealizowane w dokładnie tej samej poetyce - tam nijak nie przystającej). Inna sprawa, że nie jestem przekonany, czy widzowie na festiwalu będą mieli na tyle cierpliwości, żeby wytrwać przed ekranem do momentu, kiedy wszystko zaczyna się ładnie układać w całość.

Pierwsze sceny filmu zrealizowane w tej samej poetyce mogą sugerować intuicyjne poczucie zagrożenia. Poza tym mam wrażenie, że prosty podział na dwa światy- bezpieczny przed dramatycznymi zdarzeniami i opresyjny po utracie stabilizacji- nie jest tu adekwatny.
Jakoś mam więcej wiary w odbiór filmu na festiwalu- być może dlatego, że mojej cierpliwości na szwank nie wystawił.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 25 mar 14, 11:32

Byłem pewien, że komu jak komu, ale Tobie się ten film spodoba. Czekam teraz na zdania tych, po których nie spodziewam się równie pozytywnego odbioru.

Co do Twoich uwag - z pierwszą (o braku podziału na dwa światy) nie mam zamiaru polemizować - jest zapewne tak, jak piszesz. Co do drugiej - cóż - ja nie oceniam perspektyw odbioru filmu przez publiczność na festiwalu po swoich reakcjach, ani po reakcjach innych osób z forum. O tym, jak wielka jest przepaść pomiędzy typowym widzem NH a tymi z forum najlepiej świadczą różnice pomiędzy tym, jak filmy z ostatniego festiwalu oceniła publiczność w oficjalnym głosowaniu oraz tym, jak oceniliśmy my. Typowy uczestnik festiwalu to taki, który z różnych retrospektyw na poprzednich edycjach najchętniej wybiera Hala Hartleya, to nie miłośnik kina totalnego (jak Ty), to nie osoba mająca cierpliwość, żeby wysiedzieć do końca na filmie, którego nie rozumie, albo który jej się nie podoba (bo może te ostatnie pół godziny sprawi, że zmieni zdanie?). Jestem przekonany, że to właśnie ktoś, kto na filmie, którego radykalna forma pociąga za sobą mętność narracyjną (jakim w moim odczuciu jest White Shadow) będzie miała kłopoty z dotrwaniem do końca.

za_kontek
 

Post 26 mar 14, 18:28

lubię wasze komentarze i wypowiedzi, ale totalnie nie rozumiem usilnego konstruowania stereotypu typowego uczestnika festiwalowego, czyli tego rzekomo mniej total, bardziej mainstream; wyniki głosowania z pewnością nie stanowią wystarczającego argumentu, chyba że chodzi o typowe nadmuchiwanie ego, ego typowego klubowicza forum, a nie mam też pewności, czy wszystkim taka zabawa odpowiada, czy mają ochotę celować schematami

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 26 mar 14, 19:30

Przykro mi, że kogoś uraziłem, ale to raczej nie ego, tylko cynizm. I pewne rozczarowanie kinową publicznością (na festiwalu i, pewnie bardziej, poza nim (w zeszłym roku zdarzyło mi się, że gość, któremu w trakcie seansu w KNH (filmu dokumentalnego w dystrybucji, czyli nie do końca "mainstreamu") zwróciłem uwagę, bo odebrał, bez najmniejszego skrępowania, telefon, odpowiedział mi (specjalnie w tym celu do mnie podszedł), że jeśli mi coś przeszkadza, to po seansie może mi obić mordę - na festiwalu jest lepiej, ale niestety tylko o tyle, że nikt nikogo nie chce bić, bo i gadanie, i świecące komórki (najchętniej w pierwszych rzędach przed ekranem) są na porządku dziennym)). I nie wydaje mi się, że to tylko kwestia braku kultury, ale również niezdolności skupienia się na czymś, na czym skupienie wymaga wysiłku (vide film, o którym właśnie dyskutujemy).

Co do schematu - ja nie wiem. Co roku zwycięzcę plebiscytu publiczności można wytypować stosując te "schematy" i jest to zawsze najskuteczniejsza metoda. Można też bez trudu obstawiać, które tytuły będą najbardziej oblegane (i można było to zrobić też przed wprowadzeniem metek). To bardziej kwestia wieloletniej obserwacji gustów festiwalowych "mas" - nie żadnych "schematów" ani pojedynczego (zeszłorocznego) wyniku głosowania publiczności. I w sumie wolę myśleć takimi "schematami" niż wmawiać wszystkim, jak to czasem się zdarza organizatorom, że Tsai albo Grandrieux są wielkimi ulubieńcami festiwalowej publiczności, jeśli z każdego ich premierowego filmu, na którym byłem, ludzie wychodzili tabunami. Myślę, że robię mniej krzywdy swoim cyniczno-schematycznym pisaniem niż ci, którzy naganiają widzów na filmy, które nie są dla nich odpowiednie, bo to rzekomo takie wydarzenie, albo taki "ulubieniec publiczności", a potem w najlepszym razie ci nagonieni opuszczają salę po 15 minutach (w najgorszym przeszkadzają wszystkim przez cały seans, gadając i świecąc komórkami, przekonani że wszyscy inni dany film uważają za totalne dno). A najśmieszniejsze, że to Ty poczułeś się urażony tymi moimi uwagami, bo samo to, że tutaj zaglądasz i czytasz nasze wypociny, świadczy o tym, że w festiwal jesteś zaangażowany zdecydowanie powyżej przeciętnej i ze "statystycznym" festiwalowiczem niewiele masz wspólnego. Bo o statystycznym zawsze decyduje masa, a w masie schematy nieodmiennie sprawdzają się świetnie. To już kwestia prawa wielkich liczb.

sally
 
Posty: 83
Na forum od:
23 gru 12, 16:08

Post 26 mar 14, 23:04

To prawda Grześ, moja wypowiedź zabrzmiała tak, jakbym stawiała znak równości- to, co mnie się podoba powinno też spodobać się innym. Nie jest tak, biorę poprawkę na własne odchylenie od normy. W każdym razie w przypadku "White Shadow" nie jestem pesymistką- ponieważ to dobry film posiadający wiele cech interesujących potencjalnych kinomanów.
Na plus wymieniłabym:
- standardową historię w interesującym anturażu ( czyli lubimy gdy to, co znamy, opowiedziane jest ciekawie, nieco inaczej niż zazwyczaj, w niecodziennym kontekście)
- wartką akcję
- konstrukcję skłaniającą do wysiłku i zaangażowania (wydaje mi się, że sporo osób lubi takie wyzwania ale zgoda- to może być na plus i na minus).
Skłoniłeś mnie do pofantazjowania na temat odbiorcy, któremu stanowczo tego filmu nie polecam. I myślę, że powinny go omijać z daleka osoby które oczekują klasycznej narracji i unikają przemocy, brutalności w kinie. To z pewnością nie jest propozycja dla wszystkich ale nie jest to też moim zdaniem kino hermetyczne.

Zauważ za_kontek, że Grześ wyraził pewne oczekiwania czy wątpliwości nie tylko wobec tak zwanej festiwalowej publiczności ale również wobec członków klubu. Myślę, że nikt nie ma tu na celu urazić w ten sposób kogokolwiek- to raczej próba zdefiniowania odbiorców dla których film może się okazać interesujący. Sama często takie mniej lub bardziej zawoalowane informacje wychwytuję w recenzjach i staram się z nich robić użytek. Wymieniliśmy kilka uwag wprost (musisz mi wybaczyć potrzebę doprecyzowania stanowiska) i przyjmuję do wiadomości, że to w odbiorze może być drażniące.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 27 mar 14, 9:52

Jeszcze taka drobna uwaga do za_kontka. Zauważ, o czym dyskutowaliśmy, kiedy wypłynął w moim poście ten nieszczęsny "typowy widz festiwalu": mowa była o tym, czy film ludzi zmęczy, czy zirytuje, czy będą chcieli dotrwać do końca seansu, czy wyjdą wcześniej. Ja się w pełni zgadzam, że tworzenie takiego konstruktu, jakim jest typowy/statystyczny widz nie w każdym kontekście ma sens, ale jak najbardziej ma sens w przypadku mówienia o dużej "masie" ludzi. Z drugiej strony do głowy by mi nie przyszło powiedzenie, że ten konkretny człowiek to właśnie taki typowy festiwalowicz (choć ci "typowi" w takiej masie z pewnością też istnieją, ale wcale nie ma ich tak dużo). Jeśli Cię zresztą drażnią te wypowiedzi o tym, że typowy widz festiwalu zrobi coś tam, to możesz je odczytywać jako "dla wielu widzów film będzie zbyt trudny w odbiorze", "wielu nie będzie miało cierpliwości, żeby dotrwać do końca" itp. Dla mnie to to samo, ale pewnie brzmi lepiej.

A co do tego, komu tego filmu ja bym nie polecił, to chyba przede wszystkim tym, którzy się łatwo niecierpliwią w kinie. I tym, którzy lubią mieć wszystko ładnie dopowiedziane, jak pewien pan, który po seansie Rozstania (na otwarcie festiwalu) czekał do końca napisów, bo myślał, że zostanie wyjaśnione, którego z rodziców wybierze córka. Natomiast co do przemocy, to - owszem - ona jest tu wszechobecna, ale prawie wcale nie jest pokazywana w sposób graficzny (w czym pewna zasługa sposobu opowiadania), także tych, którzy przemocy w kinie nie tolerują, nie skreślałbym jako potencjalnych (zadowolonych) widzów tego filmu.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 27 mar 14, 12:10

O tak, to na pewno jest film, z którego sporo widzów wyjdzie (i oczywiście nie chodzi o to, kto jest fajniejszym nowohoryzontowiczem). Z jednej strony exodus powinien być mniejszy niż na filmach, dajmy na to, Tsaia, bo temat jest wyraźniej zarysowany, jest jakaś w miarę konkretna fabuła, a sama egzotyka też przyciąga. Z drugiej strony zupełnie nieklasyczna narracja - co samo w sobie jeszcze nie musi być powodem ucieczek, ale w tym, celowo męczącym i "rozbabranym" wydaniu, sądzę, że będzie - na pewno odrzuci niejednego. Tak więc - typowy film konkursowy ;)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 27 mar 14, 12:35

A ja myślę, że jednak nie "typowy film konkursowy", bo fabuła jest mimo wszystko prosta do ogarnięcia (i przede wszystkim w ogóle jest ;)), wiadomo o co chodzi etc. Stawiam, że średnia ocena będzie pod 4, no powiedzmy 3,6 ;)
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 3 kwi 14, 11:42

Miło znowu Was czytać :).

Trzy słowa ode mnie o Białym cieniu. Początkowo, głównie za sprawą tematyki, zaintrygował, ale była w tym jakaś niekonsekwencja, zbędne przeszarżowania formalne. Z czasem i scenariusz i forma, zaczęły się klarować i to, co z początkowo było wadą, stało się atutem. Jako że wiele już zostało tu napisane, dodam tylko, że temat i kilka "momentów" są z mojej perspektywy najistotniejsze. Jeśli miałbym odrobinę pozrzędzić (już nawet nie na film) to zastanawia mnie jego wybór do konkursu głównego. Biały cień to film "prosty", w zasadzie na każdej płaszczyźnie (chyba, że ktoś zdecyduje się na ogląd po podwyższonej dawce paracetamolu), a przecież nie tego oczekuje się w głównej sekcji. Niemniej jest to rzecz bardzo udana i w pewnym sensie ważna.
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 3 kwi 14, 12:39

Czyli co? Film, który ma klasyczną fabułę już się do konkursu nie nadaje? Zwłaszcza że forma wizualna i nerwowa narracja już takie klasyczne nie są. No bez przesady - co roku są w konkursie filmy o wiele bliższe tego, co zwykle oglądamy w kinach. Takie czepianie proponowałbym jednak zostawić dla filmów pokroju Płynących wieżowców, Tylko mojego, Nagrody albo Sąsiedzkich dźwięków (przypuszczam, że znajdą się ich odpowiedniki też w tegorocznym konkursie).

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 3 kwi 14, 12:49

W moim mniemaniu takie filmy są mniej pożądane w sekcji konkursowej. Inna sekcje, weźmy Panoramę, świetnie się nadają by tam je umieszczać, ale wszystko dla ludzi. Nie mogę się odnieść do filmów, o których piszesz ponieważ ich nie widziałem, jedynie Sąsiedzkie dźwięki, które to nie są niczym specjalnym, a zarzut o klasyczność fabuły jest najmniejszym przewinieniem tego filmu.
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 3 kwi 14, 13:00

Ależ mnie, Sławku, właśnie to ciekawi, co jest w tym filmie według Ciebie takiego (poza klasyczną fabułą), co go tak bardzo dyskwalifikuje jako film konkursowy (i byłbym bardzo wdzięczny za rozwinięcie tego wątku). Nie interesuje mnie natomiast, jakie dodatkowe zarzuty można mu postawić jako filmowi w ogóle (tych sam potrafiłbym wiele wskazać) - filmy, które wymieniłem, wybrałem wyłącznie jako rzeczy do bólu klasyczne (czyli takie, jakich w konkursie rzeczywiście być nie powinno, niezależnie od ich poziomu artystycznego, który był bardzo różny) - Białego cienia za taki nie uważam.

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 3 kwi 14, 13:28

Postrzegamy ten film nieco inaczej. Sądzę po prostu, że wymienione przez Ciebie forma wizualna i nerwowa narracja nie są na tyle, nazwijmy to, intensywne, by twierdzić, że jest to nie wiadomo co. Nie są one "klasyczne", ale w stopniu niewielkim od tej klasyczności odstają. Z tego też powodu nie widzę miejsca dla tego filmu w konkursie. Niemniej rozumiem, dlaczego takie pozycje się tam pojawiają. W tegorocznej sekcji konkursu głównego znajdą się filmy (o których wiem), być może ogólnie słabsze, ale na pewno takie, które można nazwać nowohoryzontowymi i to głównie za sprawą strony formalnej.
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Avatar użytkownika
Jarosz
 
Posty: 1722
Na forum od:
5 cze 07, 7:48

Post 3 kwi 14, 14:21

Tak się złożyło, że długo nie miałem kiedy obejrzeć Białego cienia. Kiedy w końcu obejrzałem, okazało się, że w dyskusji powyżej napisano już właściwie wszystko, co bym miał do powiedzenia na jego temat, więc raczej nie będę tego powtarzał. Dla mnie to bardzo interesująca propozycja. Bałem się po przeczytaniu streszczenia, że będzie to coś w stylu Los pasos dobles 2, ale na szczęście nic z tych rzeczy. Film się całkiem dobrze ogląda. Podoba mi się forma, w jakiej został nakręcony. Zwróciłem uwagę na nieco polskich nazwisk na tyłówce. Moją uwagę przykuł też jeden z executive producerów, niejaki Ryan Gosling.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 3 kwi 14, 22:02

Długo czekaliśmy na pierwszy tytuł, a gdy przeczytałem o czym rzecz będzie to nie ukrywam, że poczułem zaniepokojenie. Temat był już poruszany w filmach dokumentalnych (zarówno telewizyjnych jak i podczas festiwali) ale raczej się sprawdzał w konwencji reportażowej niż czysto dokumentalnej, nie mówiąc już o próbach fabularnych. Dodatkowo w ostatnich czasach powstało sporo mocnych filmów o tzw. Czarnej Afryce (np. Bóg kocha Ugandę), z których wyłania się obraz tego regionu jako ostatniego miejsca na Ziemi w którym byśmy się chcieli urodzić. "White Shadow" to wrażenie skutecznie pogłębia, ocierając się o efekt surrealizmu. Bo trzeba tutaj podkreślić, że obecność i nagroda dla Noaza Deshe na festiwalu w Wenecji właściwie sugeruje z jakiego typu dziełem mamy do czynienia. Nagrody dla tego samego filmu w Berlinie już sobie nie wyobrażam, gdyż w warstwie poznawczej ten film pozostawia niedosyt, mocniejszą jego stroną jest z całą pewnością forma. Mam wrażenie, że reżyser nie rozwija tła problemu (społecznego, politycznego, kulturowego), ale koncentruje się bardziej na ilustracji indywidualnego doświadczenia. Przed filmem przeczytałem dostępne w Internecie artykuły prasowe, ale nie odczułem żeby mi to ułatwiło odbiór filmu. Na pewno jest dziko, krwawo i mrocznie. Motywacje niektórych postaci nie poddają się racjonalizacji. Film wydaje się być przesiąknięty duchem apokaliptycznym. Dawno nie widziałem w kinie bohatera tak bardzo, skrajnie wręcz, wykluczonego ze społeczeństwa, zmuszonego do podjęcia tak trudnego wyzwania. Sprawia to czasem wrażenie surrealne, dlatego być może konwencja bardziej metaforyczna mogłaby tutaj dać ciekawy efekt fabularny. Film odbiera się na granicy dokumentu/eseju i fikcji. Trudno pozostać obojętnym na los bohatera, a jednocześnie oszczędny rys psychologiczny ogranicza czysto emocjonalny jego odbiór.

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 27 kwi 14, 17:53

Z opóźnieniem, ale się wypowiadam.

Ja mogę być jedną z tych osób, po której Grześ nie spodziewał pozytywnego komentarza o filmie. Oczywiście ze wszystkiego najbardziej denerwowała mnie ta histeryczna, rozedrgana kamera (ciekawe, czy dożyję czasów, kiedy określenie 'nowohoryzontowy' przestanie się kojarzyć przede wszystkim z filmami kręconymi kamerą jakby rodem z kiepskiej jakości telefonu komórkowego przez człowieka z ostrą delirką). Zwłaszcza, że ten świat, jakby nie było trochę takie piekło na ziemi, prosił się aż o coś więcej niż stylizację na Blair Witch Project w Afryce.

Druga rzecz, to ta pokiereszowana chronologia. Przyznam się bez bicia, wiele razy czułam się, jakbym straciła kontakt z tym, co się w filmie dzieje. Ale to nie wina samej chronologii, lecz bardziej ewidentnego zagubienia reżysera, który chyba chciał opowiedzieć dosłownie o wszystkim, co mroczne, złe i niebezpieczne w sercu Czarnego Lądu. Moim zdaniem film mógłby być dużo lepszy, gdyby skupiono się w nim głównie na tym wątku polowania na albinosów (zresztą najciekawszym). "Wątek miejski", dzieciaki, które są zdane na łaskę dorosłych i/lub muszą radzić sobie same - to ja oglądam w co 3. filmie, który dzieje się w krajach tzw. Trzeciego Świata (ostatnio parę tygodni temu, ale działo się to w Ameryce Środkowej).

Wbrew pozorom jednak nie oceniam tego filmu jako zły. Wolę styl np. Brillante Mendozy w opowiadaniu o egzotyce czy tak, jak to było zrobione w War Witch. Muszę przyznać, że w skupieniu pomagał mi wytrwać taki klimat surrealistycznego horroru (o czym wspomniał Tang), który momentami pojawiał się w tym filmie. No, i końcówka była niesamowita.

Film na pewno wymaga sporego skupienia i odporności na okrucieństwo. Dużo ludzi z niego wyjdzie.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 27 kwi 14, 19:13

ayya napisał(a):Ja mogę być jedną z tych osób, po której Grześ nie spodziewał pozytywnego komentarza o filmie.

Nie inaczej :). Inna sprawa że inną z tych osób był Jarek, a on był jednak bardziej entuzjastyczny. Mimo wszystko zadziwia mnie, jak bardzo mało się wszyscy różnimy w ocenie tego filmu.


Powrót do 4. Klub Krytyków Forum NH



cron