Na wstepie przepraszam, ze bez polskich liter ale taki system na ktorym pisze, nie potrafie go "spolszczyc", a mysli uciekna nim dotre do normalnego systemu z polskimi znakami.
"Klamstwa Amstronga" - ogladane z perspektywy fana sportu, nawet jesli nie fana samego kolarstwa - to bardzo bolesne przezycie. Po seansie mialam ochote pobiec do WC i w jakis fizyczny sposob wypluc, wyrzucic z siebie to co ogladalam w tym dokumencie, jak sam rezyser przyznal, zmienionym przez drastyczne zmiany losu glownego bohatera.
Pewnie glownie dlatego wybralam ten dokument - bo jest o sporcie, ktorym sie pasjonuje. Duzo czytalam o dopingu, i oczywiscie wczesniej duzo sie czytalo o Amstrongu. Ale ogladanie tego z perspektywy innego fana, ktory dal sie nabrac, ktory jeszcze raz zmusza swego glownego bohatera do wypowiedzi (juz po wszystkim, po ujawnieniu klamstwa) i ten wniosek: "nie wiadomo czy wszystko co mowi jest prawda" - chodzi o oskarzenie o doping z 2009 roku.
Z punktu widzenia kinomana kompletnie zasnelam na tym filmie - wiec nie umiem go ocenic z tej perspektywy, ale moze dzieki temu to drugie spojrzenie - kibica - bedzie ciekawsze.
Znam paru kibicow kolarstwa, i oni po prostu maja dosyc otoczki skandalu - niektorzy wrecz przyznaja - "zlegalizujcie doping by kazdy z kolarzy mial rowne szanse i bysmy mogli to ogladac bez obawy, ze zaraz komus zabiora triumfy".
Znam tez takich fanow (jestem jedna z nich) ktorzy zycza sobie czystego sportu - nie interesuje ich pokonywanie granic ludzkiego organizmu, ale sport sam w sobie, gdzies maja bicie rekordow - chca po prostu uczciwie kibocowac swoim uczciwym (miejmy nadzieje) faworytom.
Oba stanowiska sa pelne rozpaczy, zalu i nadziei. To samo widzialam w tym filmie, ale z bardzo mala iloscia nadziei. Czy naprawde Amstrong w 2009 chcial osiagnac dobry wynik bez dopingu? To pozostaje zagadka. Nadzieja jest, ale mala, bo jesli klamca raz nadszarpnal nasze zaufanie to jest tego wina, gdy robi to po raz drugi... coz, to tylko nasz wybor czy mu uwierzymy.