Plusy:
- To jest pół plus, pół minus;) jak już ktoś wspomniał, lepsze filmy niż można się było spodziewać; w każdym razie lepsze niż ja się spodziewałem. W przeciwieństwie do tego, co zwykle zdarza mi się na NH: czyli co najmniej kilka seansów, z których wyjść muszę, bo umrę z nudów - na AFF do czegoś takiego nie doszło. Aczkolwiek żaden z filmów nie spowodował też opadu szczeny, co na NH zdarza mi się średnio raz na dwa-trzy dni.

- Organizacja. Nie ma o czym gadać, znaczy wszystko działało jak trzeba:)
- Wolontariusze i obsługa. Wszyscy szalenie uprzejmi. No chyba, że dziewczyny wydające bilety na seanse miały akurat zły humor...
Minusy:
- Reklamy. Niby wiem, że są potrzebne, że się nie da bez, etc. Ale tak czy inaczej, te 10 min tych samych reklam przed każdą projekcją przez cały tydzień bywa nieznośne.
- Tłumacze. Narzekam na nich po każdych NH, po AFF też muszę. I pewnie będę narzekał, dopóki Stowarzyszenie nie zatrudni profesjonalistów - albo nie wymusi profesjonalnego podejścia na swoich obecnych tłumaczach. A wiem o czym mówię, bo tak się składa, że sam jestem tłumaczem konferencyjnym. Pan Jacek, wiadomo, trudno go nie lubić, osobna kwestia. Ale korzystanie z jego usług podczas prelekcji i Q&A to ma-sa-kra.
- Minus, który trudno poprzeć jakimś racjonalnym argumentem: tzw. hipsternia. Nie wiem czy to skutek kilku lat z dala od kraju, czy innych skrzywień osobistych - ale na widok co poniektórych modeli robi mi się po prostu słabo. A te uwagi po filmach... "och, toż to takie kino fetyszystyczne, że tak powiem..." [na oko wyrośnięty nastolatek, ew. np. 1 rok filmoznawstwa]. Zblazowane, przesadnie wystylizowane towarzystwo z makbukami. Choć, rzecz jasna, w dużo mniejszym stężeniu, niż na NH.

- Gazeta festiwalowa - dołączam się do głosów krytyki; przy AFF trwającym już niemal tydzień, osobiście jestem spragniony codziennej, porannej, festiwalowej prasy na względnym poziomie.
A tak w ogóle, to na tegorocznym AFF, bardziej niż nawet na NH, odniosłem wrażenie, że uczestnicy festiwalu to jakiś ginący gatunek. Wszyscy są albo 'gośćmi', albo 'mediami', albo innymi vipami.
