Nie mogę się nie zgodzić z Tangerine'em -
Interes życia był słabiutki i pewnie dlatego (a także dlatego, że występuje tam Nick Nolte) wejdzie do polskich kin, miał już w każdym razie wklejone na kopii polskie napisy.
Co do tegorocznej edycji TKH - również nie jestem zadowolony. Organizacyjnie było OK, ale selekcja filmów wymaga poprawy. Pokazano głównie dzieła mierne lub w najlepszym wypadku przeciętne albo wtórne. Z obejrzanych przeze mnie 10 tytułów zaledwie o czterech mogę napisać coś dobrego, a reszta to filmowe śmieci - z
Trzema metrami nad niebem Fernanda Gonzáleza Moliny na czele. Był to podobno wielki hit kasowy w Hiszpanii. Cóż, moim zdaniem ten film nie może się spodobać nikomu, kto ma więcej niż 15 lat, bo obraża jego inteligencję; ewentualne wyjątki potwierdzą tylko regułę. U nas hitem w kinach było np.
Ciacho - czy mamy tylko dlatego wysyłać je za granicę i robić sobie antypromocję? A tak się stało z Hiszpanami. Nieudolna kalka
Romea i Julii pożeniona z
Buntownikiem bez powodu i taśmowo produkowanymi filmami dla nastolatków nie pozwala mi na wystawienie innej oceny niż 0/10. Ta wydmuszka się nawet do Nocnego szaleństwa nie nadaje

To może lepiej napiszę o tym, co było dobre

Najbardziej mnie zaskoczyło, że reżyser okropnego konkursowego
Los Pasos Dobles z zeszłorocznego T-MNH, Isaki Lacuesta, potrafi jednak robić filmy, bo jego dokument o Avie Gardner w Hiszpanii,
Niech ta noc nigdy się nie kończy, okazał się fascynujący. Że o nastolatkach i ich problemach da się opowiadać przekonująco, a jednocześnie atrakcyjnie, zaświadczają
Dzieciaki poza kontrolą Patricii Ferreiry - film, który się świetnie ogląda i który przez cały niemal czas projekcji kryje ujawnianą w finale tajemnicę - i odkrycie tego, do czego prowadzi suspens, jest mistrzowską przewrotką. Znakomicie się też ogląda historyczne
Papierowe ptaki Emilia Aragóna, choć dobre wrażenie psuje hollywoodzkość niektórych rozwiązań - coraz częstsze, im bliżej końca (szantaż emocjonalny, skłonność reżysera do braku umiaru w używaniu patosu etc.). Wreszcie urocza komedia z elementami kina familijnego -
Po co komu niedźwiedź? Toma Fernándeza - z mnóstwem zabawnych a nieprymitywnych sytuacji i dialogów oraz kapitalnym "filmem niemym" oglądanym przez bohaterów (nakręconym oczywiście współcześnie i stylizowanym na archaiczny, tak jak
Artysta). Mainstream, ale smaczny.