21 sie 12, 14:57
Dzień dobry. Wklejam tutaj część dyskusji, jaka wywiązała się przy okazji ogłoszenia wolontariatu w Heliosie Nowe Horyzonty. Jest to moja osobista wypowiedź i odpowiedź na falę krytyki jaka wylała się na SNH na różnego rodzaju portalach internetowych, zaś zamieszczam ją tutaj, bo uważam, że należałoby wyeliminować z niej osoby niezaznajomione z tematem, wypowiadające się z pozycji zaledwie widza, a nie osoby kiedykolwiek w festiwal zaangażowanej.
Jest to część dyskusji z dyskusji, jaka odbyła się na fanpage Heliosa Nowe Horyzonty na Facebooku, pod postem z 15 sierpnia, dotyczącym rekrutacji na wolontariat.
@Roman Gutek
Ok, pomijając wszelkie tutaj zawarte poglądy, formułowane czasem przez ludzi, którzy z pracą wolontariacką przy NH, czy z pracą wolontariacką w ogóle nie mieli nic wspólnego, chciałbym przedstawić pewien pomysł na inicjatywę ze strony stowarzyszenia.
Na początek chciałbym zaznaczyć, że wyrażam tu tylko i wyłącznie swój pogląd, natomiast ciekawi mnie opinia osób, które angażowały się już w pracę wolontariuszy podczas Nowych Horyzontów (a wiem i znam osobiście osoby, które robią to od lat przynajmniej czterech). Wypowiedzcie się proszę.
Osobiście jako wolontariusz pracowałem podczas dwóch edycji Nowych Horyzontów oraz American Film Festival - w tym czasie poznałem trochę jak działa ten mechanizm, jacy ludzie są w niego zaangażowani, a także zdałem sobie sprawę z ogromu pracy włożonej w to wydarzenie.
Wolontariusze nieodzowni dla prawidłowego funkcjonowania festiwalu, po ogłoszeniu rekrutacji na wolontariat biją drzwiami i oknami, składając liczne aplikacje, znacznie przekraczające ilość przyjmowanych osób. Wolontariusze traktowani są bardzo profesjonalnie, pracują na jasnych warunkach, a ich praca jest doceniana, dodatkowo większość dobrze się bawi, przez co takiego doświadczenia szukają rok później. Zatem tak duże zainteresowanie nie świadczy to bynajmniej o tym (wbrew opinii niektórych person, które udzieliły się w tej dyskusji), że są oni wszyscy frajerami, wyzyskiwanymi przez rosnącą korporację. To nie są jednostki, tylko całe rzesze chętnych, widzących w tym przedsięwzięciu nie tylko możliwość pooglądania sobie filmów za półdarmo, ale również zdobycia doświadczeń i nawiązania kontaktów, które mogą się okazać bardzo pomocne na ich dalszej ścieżce, również, co ważne, zawodowej - jednym się udaje, innym nie.
I to jest kwestia na którą bardzo chciałbym zwrócić uwagę. Znamy realia panujące obecnie na rynku pracy, wiemy wszyscy, że wyższe studia często nie wystarczają do znalezienia satysfakcjonującego zatrudnienia (szczególnie w dziedzinie kultury, tak bardzo rzekomo przez SNH promowanej, a w której tak mało jest posad) - to właśnie dlatego część z nas udziela się w licznych wydarzeniach kulturalnych czy wolontariatach na rzecz przeróżnych instytucji, właśnie po to, aby w modnym ostatnio CV móc sobie wpisać tego rodzaju działalność jako doświadczenie, które wpłynęło na rozwój naszych umiejętności.
Z autopsji wiem, i zapewne wiele osób zdaje sobie również sprawę z tego, że pracodawcy ciągle traktują wolontariat troszkę z góry, jako coś podrzędnego i często dużo mniej wartościowego niż nawet praca w podrzędnej knajpie - ostatnio przekonałem się o tym na własnej skórze, starając się o angaż w pewnej instytucji kulturalnej.
Przez organizatorów festiwali przekonywani jesteśmy, że to cenne doświadczenia, które może zaowocować w przyszłości - rozumiem ideę, jednak spójrzcie proszę na realia naszego kraju.
Zwracam się zatem do SNH, jak i wielu innych stowarzyszeń i instytucji oferujących wolontariaty - skoro tak bardzo jesteśmy Wam potrzebni, a pracując dla Was zdobywamy cenne doświadczenie i rozwijamy nasze umiejętności, dajcie nam możliwości by je wykorzystać; jeśli z Waszej strony pojawiają się oferty pracy, bądź wiecie o takowych na polu na którym operujecie, informujcie nas o tym - w ten sposób dacie nam wyraz swojej wdzięczności. Nie karnetem na 35 wejść, nie papierkiem potwierdzającym udział w festiwalu, nie kubkiem z podpisem Mariusza Wilczyńskiego i katalogiem filmowym, a czymś co da nam możliwości rozwoju.
Zyskujecie Wy, dając szanse ludziom, których znacie i których możliwości znacie, ludzi przeszkolonych i świadomych jak wygląda ta praca; zyskujemy my, stawiając nasze kroki (często pierwsze) na ścieżce zawodowej.
Są listy korespondencyjne, na których figurują wszyscy wolontariusze, a wysłanie wiadomości email zajmuje pół minuty. Tym bardziej nie rozumiem dlaczego nie otrzymaliśmy ŻADNEJ informacji o tym, że prowadzicie do Heliosa NH nabór na normalne stanowiska pracownicze, zaś informacja o możliwości odbycia wolontariatu dotarła do nas wszystkich NATYCHMIAST.
Niestety, prawda jest taka, że musicie zdać sobie sprawę, iż nie będziemy robić tego w nieskończoność - znam już kilku, którzy po 5 edycjach zwyczajnie się zniechęcili.