Odbieram go jako swoisty esej o końcu świata, końcu symbolicznym. Dla mnie to skrupulatnie uporządkowany strumień świadomości, dający widzowie wiele wskazówek oraz tropów interpretacyjnych. Koniec świata miałby nastąpić za sprawą ostatecznej konfrontacji tradycji z nowoczesnością. Ci którzy choć trochę interesują się tamtym regionem świata, mają świadomość, w jak krótkim czasie nowoczesność wkroczyła w życie społeczeństwa zachowujących wiekowe tradycje i wierzenia. W Kuichisan jest to wyraźnie widoczne. Okinawa, ze względu na swoje bogactwo kulturowe i jego specyfikę (nawet z azjatyckiego punktu widzenia) stanowi idealne miejsce „końca”.
Zbudowany na kontrastach, począwszy od płaszczyzny fabularnej (przeplatające się sceny związane z tradycją i nowoczesnością: analogicznie, na jednej z ulic odbywa się pochód ku czci zmarłym, ulicę dalej młodzież w rytmach szybszej muzyki wykonuje akrobację na rowerze) poprzez warstwę wizualną (taśma czarno-biała przez większość filmu jest zarezerwowana dla „tradycji”, kolor to nowoczesność) na sprzecznościach w poszczególnych segmentach skończywszy. Chłopiec, który zostaje ogolony niczym „mnich” jest przedstawicielem tradycji, wkraczającym do świata nowoczesności. Sprzeczność jawi się tutaj za sprawą telefonu komórkowego (wynalazek nowoczesności), który mnich nosi na szyi.
Prócz znakomitej muzyki, film proponuje wiele symboli domagających się rozszyfrowania. Świetnym przykładem jest scena, gdzie grupka dzieci, przebranych w dziwne stroje, odprawia rytuały (np. „taniec”) by przygotować się do końca świata, również scena na plaży kwalifikuje się pod ten schemat znaczeniowy. Kolejną znakomitą sceną jest chwila kiedy mały mnich po tym jak odwiedzał „nowoczesny świat” nie potrafi porozumieć się ze swoimi rówieśnikami (scena z „a, e, yy, oo, uu”

Ukazanie rozziewu i ostatecznego starcia można też dostrzec tutaj dzięki pojawiającym się co jakiś czas ogłoszeniom, reklamom, zachęcającym do głosowania na partię demokratyczną. Poglądy tej partii nie są ukierunkowane jednoznacznie, co jest oczywiście determinowane tym, by pozyskać większy elektorat (czyli by zarówno zwolennicy tradycji i nowoczesności znaleźli coś dla siebie).
(Jeśli nie oglądałeś, nie czytaj poniżej – spoiler!)

Konstrukcja ostatnie sceny jest świetnie pomyślana – mały mnich wyrzuca książkę, którą miał za sobą niemal cały czas. Można tę scenę odczytać w dwojaki sposób. Być może mały mnich wędrując poprzez nowoczesny świat, notując jakimi rządzi się prawami, ucząc się go. Wyrzuca książkę ponieważ są one dla niego nie do przyjęcia. Inne rozwiązanie, niestety bardziej prawdopodobne, to, mały mnich noszący ze sobą książkę „ze starego świata”, ze świata tradycji, która w jakiś sposób może ten świat określać lub być wyznacznikiem zasad tamtych czasów. Na wielu płaszczyznach tradycja przegrywa z nowymi zasadami, a mały mnich wyrzucając książkę manifestuje odrzucenie starych zasad...
28 lipca o 16:00 do kina marsz!
