Nie raz już się zastanawiałam jak wygląda życie w wieżowcach dużych miast Ameryki Południowej - "Sąsiedzkie dźwięki" zaspokoiły moją ciekawość. Labirynty korytarzy, kraty, brak okien, obdrapany biały tynk, pustostany, widoki z góry na pobliskie fawele - to bardzo interesujące filmowe uniwersum. Do scenografii dodajemy upał, nudę, samotność bohaterów i ich rozedrgane (niczym pralka na programie wirowania

) marzenia senne i mamy intrygujący, niepokojący film. Również mój ulubiony film konkursowy.
A zebranie wspólnoty mieszkaniowej niczym się nie różniło od tych, w których mam przyjemność uczestniczyć.