Góra

Filmy 12.T-MNH - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 23 lip 12, 21:38

Publicznie wyznałam dziś miłość „Górze”, no i potem oczywiście trochę mi było wstyd :) Ale atmosfera projekcji sprzyjała wyznaniom. Trudno byłoby narazić Libańczyka na taki nietakt i nie odpowiedzieć zwierzeniem na zwierzenie. To film bardzo osobisty, intymny. Mimo dystansującej, chłodnej stylizacji, czerni i bieli, świadomie minimalistycznej estetyki, niemal gorący. Główny bohater, obcy mężczyzna, ma wyjechać z Bejrutu, ale na lotnisku wynajmuje samochód i jedzie w góry, by zaszyć się na miesiąc w pustym hotelu i w ciszy ze sobą rozmawiać poetyckimi tekstami Ghassana Salhaba, reżysera urodzonego w Senegalu, Libańczyka rozpiętego między Paryżem a Bejrutem, który jest także pisarzem. Pisał dziś podobno dużo, jak doniosły mi czyjeś cierpliwe oczy. Niech pisze, oby nadal tak pięknie. Film został pokazany w cyklu Nowe Horyzonty Języka Filmowego, bo wyjątkowo interesująco obchodzi się z dźwiękiem (diegetycznym i niediegetycznym). Trudno było jednak mówić o formalnych sprawach wobec pączkującego z minuty na minutę afektu.

Postać mężczyzny powoli odkrywana, rozbierana, potencjalna, nie uwalnia znaczeń, raczej przyjmuje je w siebie. Ktoś zobaczył w nim rozpacz, ktoś inny został jego bliskością uwiedziony. Ale zakochujemy się zwykle w tym, co w nas samych jest ukryte, a w drugim zaledwie się odbija. Wśród narastających dźwięków, słyszanych w samotności w dwójnasób, mężczyzna żegna się - być może z przeszłością, albo z jakąś cząstką siebie, której śmierć zostaje zwizualizowana. Słychać strzał, ktoś inny pada na mokry śnieg z ustami we krwi. Tę rolę zagrał sam reżyser.

Avatar użytkownika
d4b0
 
Posty: 125
Na forum od:
30 lip 06, 23:12

Post 23 lip 12, 23:35

mi w tym filmie przeszkadzalo pare absurdow: bohater ustawia sobie w telefonie melodyjke, chyba Johnny Casha, robiac to kompletnie beznamietnie. a potem sie onanizuje gdy telefon dzwoni ta piosenka; bohater sie glodzil, niby pod koniec filmu pisze bez patrzenia na kartke, a caly czas wyglada na zdrowego jak ryba. pomieszanie - cytaty z Biblii, piosenek pop, a na koniec rezyser mowi, ze to film o sytuacji politycznej w Libanie, a wczesniej nie chcial ujawnic swojej interpretacji filmu. muzyka stylizowana na wschodnia w wykonaniu brytyjczyka - Richard Skelton. wiekszosc zabiegow robial wrazenie sztucznych, na sile, przez co ciekawa poetyka filmu ulatniala sie bardzo szybko.
do tego przesterowany dzwiek podczas projekcji, co zabilo pieczolowicie przygotowana sciezke - co jest mocnym niedopatrzeniem jakna cykl poswiecony dzwiekowi w kinie.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 25 lip 12, 8:21

No nie wiem, ja tam w tym filmie przesadnej głębi nie byłem w stanie dostrzec - klimat interesujący, nawet wciągający tą ciszą i mrokiem, ale nie odniosłem wrażenia, że reżyser do czegoś w ogóle dąży, tak jakby miał tylko pomysł na umieszczenie bohatera w takim środowisku, ale już nie za bardzo wiedział, co z tym dalej począć. Przyjemne, ale nic poza tym.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

MK
 
Posty: 896
Na forum od:
26 gru 04, 10:41

Post 25 lip 12, 22:40

Odnioslam wrzenie, ze rezyser naogladal sie filmow Lyncha i postanowil zrobic wlasny, ale efekt nie jest ten sam. Przypomnial mi sie tez Barton Fink (sama idea, nie wykonanie). Bohater recytuje tekst The Man comes around Casha, to stad te biblijne fragmenty, film jest mu dedykowany. Plus da rezysera za gust muzyczny i to wedlug mnie jedyny plus.

http://www.youtube.com/watch?v=Tltm6BCtmfg
MK

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 29 lip 12, 21:41

Film oglądałam jako czwarty i ostatni przed pólnocą, więc bylam już zmęczona, ale nastawiona byłam pozytywnie, więc film miał u mnie "chody" ;) p/Aszeffel :).

Film odebrałam trochę inaczej niż Aszeffel, ale przyznaję za nią, że film ma formułę otwartą w jakiś sposób. Co przez to rozumiem ? Potencjał, możliwość swobodnej interpretacji na własny użytek.

Tak, jest w człowieku czasem taka potrzeba wyalienowania się, potrzeba pobycia w odosobnieniu i to odebrałam z tego filmu. Bardzo mi się w tym kontekście podobało pisanie, recytowanie poezji, to taki rodzaj wsłuchania się w siebie. Ten minimalizm pokoju hotelowego, ten kolor czarno biały w tym wszystkim, to rozebranie się do naga, żeby być sobą z samym sobą. Jednak czułam się tam w filmie klaustrofobicznie. To mi przeszkadzało, bo ja gdybym miała potrzebę takiego bycia samotnego to potrzebowałabym przestrzeni, to wybrałabym jakiś domek na skraju lasu jak w Dwóch latach nad morzem. Trochę mi też przeszkadzała katalogowa uroda bohatera, choć co to ma do rzeczy ;), ale jednak wolałabym by mężczyzna był bardziej trudny do zapamiętania. z drugiej strony ta katalogowa uroda w jakiś sposób unifikowała bohatera / być może/.
Sceny : wypadku auta z początku filmu i postrzelenia się p/ nieznanego /;)/ mężczyznę na drodzę bohatera filmu pod koniec filmu odebrałam jak jego symboliczne demony, rzeczy, z którymi się zmagał.

To wszystko chciałam powiedzieć reżyserowi po filmie podczas rozmowy, ale rozmowa poszła w innym kierunku i bylam już tak zmęczona, ze nie chciałam przeciągać dyskusji :)

Rezysera potem mijałam gdzieniegdzie - jawi mi się jako człowiek uważny, obserwujący, co odnotowałam na plus :)

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 30 lip 12, 7:49

El, no ale jak mówisz o konfrontacji z demonami, to nie myśl sobie, że one się pojawią ot tak w otwartej przestrzeni i będą Ci sprzyjać, to musi być jednak mało przyjemne wrażenie; co do katalogowej urody ;) rzeczywiście po arabsku wyrazista, ale facet był niski, z lekką nadwagą, miał śmieszną bliznę na czole i chodził w okropnej skórzanej kurtce, to raczej sposób, w jaki był pokazywany zachęcał do tego, żeby się na nim skupić, do niego zbliżyć

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 30 lip 12, 8:33

Nie mogę uwierzyć, że ten film powstał obecnie, on wygląda jakby powstał w latach 70. I taka negacja współczesności podoba mi się. Gdyby był w konkursie na pewno by zyskał.


Powrót do Ścieżki..., podwójne ślady...