6 sie 12, 14:35
Bardzo często oglądam film jak krytyk, czysto analitycznie, rozkładam go na czynniki pierwsze, zastanawiam się, jakie składniki były w nim udane, a jakie nie. Czasami jednak odbieram film czysto emocjonalnie, wtedy nie muszę zastanawiać się, co mnie w nim urzekło, a co nie, dlatego, że zadziałał jako całość, synteza, a nie zbiór poszczególnych składników. "Twoja siostra", należy do tego drugiego typu. I nie ma sensu, żebym ciebie Psubracie albo kogokolwiek innego próbował przekonywać, że to świetny film, dlatego że raz: i tak was nie przekonam, dwa: odbiór każdego dzieła jest czysto subiektywny. Tłumaczenie dlaczego podobał mi się film to trochę, jak mówić, dlaczego podoba mi się ta, albo tamta kobieta. No właśnie, czemu? Po prostu tak jest i już.