Od czwartku do niedzieli

Filmy 12.T-MNH - wypowiedz się!
mp
 
Posty: 152
Na forum od:
2 sie 05, 10:42

Post 25 lip 12, 17:57

Boże , czemuś opuścił twórców tego filmu!
Człowiek, czeka i czeka, ale się na nic nie doczeka. Idąc wkroczycie wpustkę, i może będzie łowić strzępy w tej historii, tylko po co. Półtorej godziny, masakra, wystarczyłoby parę minut. Zmarnowało się sporo paliwa. Największa klapa, tej edycji.

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 25 lip 12, 22:07

Szczerze przyznam, że kupiłam bilet skuszona słowem "Chile" w opisie i nawet nie wiedziałam, że to film konkursowy :D A kiedy to do mnie dotarło, obawiałam się megaartystycznego męczydła w stylu Córka... ojciec... córka, więc pod tym względem akurat byłam zaskoczona pozytywnie.

Pani reżyser twierdziła, że chciała nakręcić opowieść z perspektywy dzieci siedzących w tyle samochodu, ten cel niewątpliwie zrealizowała. Tylko czy po seansie film będzie długo siedział widzom w głowie? Nie sądzę. Liczę na to, że może bardziej zmuszający do rozważań nad rozpadającymi się relacjami międzyludzkimi będzie film Nasze dzieci, który zaplanowałam sobie na jutro. Jeśli natomiast mieliśmy zobaczyć kontrast między rozległymi chilijskimi krajobrazami a ciasnotą samochodu, to na mnie to nie działa. W dzieciństwie jeździliśmy nad morze pod namioty fiatem 125p, czwórka dzieci z tyłu, pod nogami garnki, do przedniego siedzenia przywiązany składany stolik, przez co nie można było rozprostować nóg. Więc niech mi dwójka dzieci w samochodzie z wielkim bagażnikiem nie opowiada, że im tam ciasno ;-) Ale my nie byliśmy aż takimi hardkorami, żeby sadowić się na dachu :]

Małą siłę rażenia tego filmu może sugerować zachowanie publiczności na spotkaniu z reżyserką, zwłaszcza jeśli je porównać z innym filmem wyreżyserowanym na podstawie własnych życiowych doświadczeń, Lękiem wysokości. W zeszłym roku byłam na obu dyskusjach z twórcami po filmie Konopki (słusznie zakładając, że na to drugie dotrze Dorociński :] ) i pamiętam, że nie starczyło czasu dla wszystkich, którzy mieli jakieś pytanie, reżyser i scenarzysta mówili długo i ciekawie, widzowie opowiadali o podobnych doświadczeniach ze swojego życia. Tu nie było żadnego takiego zbliżenia widowni i pani reżyser. Być może w grę wchodziła bariera językowa. Choć może porównanie tych dwóch filmów nie jest do końca trafne, bo raczej więcej jest osób z rodzicami starzejącymi się i chorującymi niż rozwodzącymi się.

Sama organizacja tego spotkania była moim zdaniem fatalna. Już nawet nie chodzi mi o to, że prowadzący na wstępie spytał publiczność, jaki tytuł miał obejrzany właśnie film. Zakładam, że to chwilowe zaćmienie, gdyby przyszedł naprawdę nieprzygotowany, to wybrnąłby z tego tak, żeby się do tej niewiedzy nie przyznać. Zaskakująca natomiast była prośba, żeby po jednym pytaniu teraz może już spytać o coś "nieinterpretacyjnego". Reżyser przyleciała z drugiego końca świata promować swój film na festiwalu i jedno pytanie o interpretację już ją zmęczyło? Czy też zmęczyło tłumaczkę? To chyba naturalne, że spotykając się z reżyserem więcej osób chce porozmawiać o symbolice niż o szczegółach technicznych, które można sobie prędzej czy później znaleźć w Internecie. Największym niedociągnięciem organizacyjnym był brak mikrofonów dla publiczności na tej całkiem sporej sali. Musiałam się przesiadać, żeby zadać pytanie, a i tak udało mi się podniesionym głosem wydusić z siebie tylko kawałek tego, co miałam do powiedzenia. Może więc wyjaśnię, że moim zdaniem w interpretacji filmu chilijskiego ważne jest określenie, jaką bohaterowie zajmują pozycję społeczną, ze względu na wciąż obecny silny podział klasowy, szokujący dla Europejczyków, a przynajmniej dla mnie. Na podanie przykładów trzeba by przeznaczyć osobny długi post. Może gdyby tematem filmu był jakiś uniwersalny problem etyczny, ta pozycja społeczna nie miałaby znaczenia, ale jeśli dzieci są świadkami rozstania rodziców, to na to, jak bardzo to przeżywają, może mieć wpływ fakt, czy pracuje u nich tylko sprzątaczka Juanita, czy też każde z nich ma swoją nianię i szofera, a rodzice siedzą od rana do wieczora w pracy.

Ciekawe jest oglądanie kolejno filmów osadzonych w zupełnie różnych kulturach, w szwedzkiej Grze pasażerowie pociągu przez całą drogę słyszą powtarzane sztucznie uprzejmym głosem nawoływanie do przeniesienia kołyski spod wyjścia ewakuacyjnego "ze względów bezpieczeństwa", w filmie chilijskim na autostradzie dzieci z tyłu samochodu ćwiczą pozycję świecy, a matka przesiada się z przodu na tył, wdrapując się na oparcie siedzenia. W Chile chyba niezbyt dużą wagę przykłada się do zapinania pasów, a montowanie fotelików dziecięcych jest raczej fanaberią kobiet przyjezdnych ze Stanów czy Europy, raz widziałam na miejscu obok kierowcy kobietę trzymającą na kolanach kilkuletnie dziecko, które z kolei trzymało niemowlaka :>

W napisach wyłapałam jeden błąd w tłumaczeniu - empanadas to nie słodkie bułki. Być może to nie był błąd, tylko celowa zmiana, żeby polscy widzowie wiedzieli, że kierowca ciężarówki zafundował autostopowiczkom coś do jedzenia. Empanady to takie duże pierogi, tylko ciasto jest trochę bardziej kruche. Sprzedawane są między innymi z pieczarkami, serem, serem i krewetkami (empanada de camarones), serem i ostrygami (empanada de ostiones) oraz klasyczne - z farszem z mięsa i cebuli, kawałkiem jajka i oliwką z pestką. Do tych ostatnich podchodzę sceptycznie, bo nigdy nie wiadomo, jakie resztki do tego farszu dodadzą, tak jak w Polsce w tanich pierogach z mięsem. Ale z krewetkami i ostrygami polecam :-)

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 26 lip 12, 8:06

Krótko: Jak dla mnie najlepszy, obok Córka... ojciec... córka, film dosyć przeciętnego jak dotąd konkursu. Pięknie sfotografowany, subtelny, oparty na niedopowiedzeniach, trafny. To, że w odbiorze raczej lekki w najmniejszym stopniu mi nie przeszkadza. Rohmer też na ogół jest lekki, a jest genialny (myślę, że inni miłośnicy Rohmera też powinni film pani Sotomayor polubić).

reinhard
 
Posty: 19
Na forum od:
19 lip 12, 8:31

Post 26 lip 12, 10:17

Hmm... mam podobnie, najbardziej podobał mi się film irański, w grę wchodzi jeszcze "Donoma", ale obraz Sotomayor też daje radę, choć widać, że reżyserka jeszcze raczkuje. Konwencja, by pokazać sytuację rodziny z perspektywy dziewczynki, broni się. Nie słyszymy żadnej kłótni czy ostrej wymiany zdań między rodzicami. Zarówno do dziecka, jak i do nas docierają tylko strzępki informacji, z których (tak jak dziewczynka) możemy jedynie snuć niepokojące domysły. Miałem w dzieciństwie podobną sytuację, siedziałem podczas podróży z rodzicami na tylnym siedzeniu, rodzice o czymś dyskutowali, nagle auto zatrzymało się, a matka wysiadła i ruszyła sama w kierunku lasu. Na szczęście dzisiaj między nimi jest wszystko ok, ale wówczas jako dzieciak nie miałem pojęcia, o co chodzi i co się tak naprawdę dzieje. I tak właśnie wygląda punkt widzenia dziecka, co autorka bardzo dobrze uchwyciła. Jednakże, należy się zgodzić, że niczego odkrywczego więcej w tym filmie nie było.

Avatar użytkownika
okon
 
Posty: 766
Na forum od:
31 sty 05, 22:00

Post 26 lip 12, 10:53

Melomanka napisał(a):Może więc wyjaśnię, że moim zdaniem w interpretacji filmu chilijskiego ważne jest określenie, jaką bohaterowie zajmują pozycję społeczną, ze względu na wciąż obecny silny podział klasowy, szokujący dla Europejczyków, a przynajmniej dla mnie. Na podanie przykładów trzeba by przeznaczyć osobny długi post. Może gdyby tematem filmu był jakiś uniwersalny problem etyczny, ta pozycja społeczna nie miałaby znaczenia, ale jeśli dzieci są świadkami rozstania rodziców, to na to, jak bardzo to przeżywają, może mieć wpływ fakt, czy pracuje u nich tylko sprzątaczka Juanita, czy też każde z nich ma swoją nianię i szofera, a rodzice siedzą od rana do wieczora w pracy.
[/size]


Robisz krzywdę temu filmowi, odczytując go etnocentrycznie, tzn. podporządkowujesz "Od czwartku do niedzieli" kategorii, przez pryzmat której zazwyczaj postrzega się kulturę Ameryki Południowej. Tymczasem dla autorki różnice społeczne i przepaść między klasami mogły nie mieć, i moim zdaniem nie miały, żadnego znaczenia.

Przyjemny i w przeciwieństwie do "Lata" naprawdę letni.

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 26 lip 12, 11:11

okon napisał(a):Robisz krzywdę temu filmowi, odczytując go etnocentrycznie, tzn. podporządkowujesz "Od czwartku do niedzieli" kategorii, przez pryzmat której zazwyczaj postrzega się kulturę Ameryki Południowej. Tymczasem dla autorki różnice społeczne i przepaść między klasami mogły nie mieć, i moim zdaniem nie miały, żadnego znaczenia.

Toteż właśnie po to pytam pani reżyser, czy rozmowa ojca z synem mogła podpowiadać ich pozycję społeczną, żeby się dowiedzieć, czy ona miała, czy też nie miała znaczenia. Bardzo mi przykro, jeśli skrzywdziłam w ten sposób owoc jej pracy :roll: Nie rozumiem tylko, czemu przy tym filmie jeśli moje myśli poszły w innym kierunku niż Twoje, to uważasz to za stereotypowe i krzywdzące dla filmu podejście, a w dyskusji o "Bitwie w niebie" sam zacząłeś wątek kwestii klasowych.

Avatar użytkownika
d4b0
 
Posty: 125
Na forum od:
30 lip 06, 23:12

Post 26 lip 12, 22:18

taka lekka wersja "Nakarmic Kruki" Saury. zreszta dziewczynka chyba nie przypadkiem spiewa piosenki Jeanette - ktos o to pytal rezyserke?

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 26 lip 12, 23:40

Na pierwszym spotkaniu nie.

Avatar użytkownika
vifon00
 
Posty: 345
Na forum od:
23 sty 12, 13:41

Post 27 lip 12, 7:20

Świetna rzecz. Na razie jeden z trzech najlepszych filmów konkursu (obok Sąsiedzkich dźwięków i Donomy) i jednocześnie ten, który (według mnie) ma największe szanse na nagrodę. Świetne zdjęcia, klimat, niespiesznie, subtelne budowanie napięcia między rodzicami, gdzie wszystko dzieje się tak naprawdę między słowami.

Avatar użytkownika
PaniKazia
 
Posty: 26
Na forum od:
21 lip 12, 22:38

Post 29 lip 12, 4:00

siedzialam, patrzylam i myslalam sobie, widzialam to juz milion razy

Avatar użytkownika
wks
 
Posty: 630
Na forum od:
1 lut 09, 16:38

Post 30 lip 12, 20:08

d4b0 napisał(a):taka lekka wersja "Nakarmic Kruki" Saury. zreszta dziewczynka chyba nie przypadkiem spiewa piosenki Jeanette - ktos o to pytal rezyserke?

Nie porównywałbym "Od czwartku do niedzieli" do "Nakarmić kruki". Dominga Sotomayor Castollo nie pokazała obrazu ani metafory erozji Chile, a jej perspektywa nie jest punktem widzenia żadnego z dzieci, lecz raczej obserwatora spoza kamery (interpretacja podawana przez reżyserkę nie przekonuje mnie). Carlos Saura wybrał "Porque te vas" jako najlepszą ilustrację muzyczną metafory erozji Hiszpanii tamtego okresu widzianej oczami dziecka.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 30 lip 12, 22:10

Zdecydowanie najlepszy film konkursowy, a jego najbardziej urzekającym elementem były zdjęcia - już cudne pierwsze ujęcie nastawiło mnie pozytywnie, a dalej działo się równie dobrze: montaż wewnątrzkadrowy w niektórych ujęciach (postój w kawiarni w drodze na kemping) najwyższej klasy, skomplikowana konstrukcja kadrów świetnie oddawała poziom komplikacji konfliktu, angażującego bądź co bądź cztery osoby i tworzącego dość złożone powiązania między nimi. Bardzo spodobało mi się, że reżyserka pokazała nie tylko tarcia między dorosłymi, ale też, bardziej subtelne, między rodzicami i dziećmi - scena, w której dziewczynka ucieka do namiotu i nie chce powiedzieć matce, o co chodzi, mimo że doskonale widzi, co się dzieje, dobrze pokazuje, jak wszystkie problemy dorosłych kształtują psychikę dziecka, które nie może poradzić sobie z tego typu sytuacjami. Oczywiście nie jest to nic przesadnie nowego, ale w wykonaniu pani Sotomayor wyszło bardzo subtelnie i w pięknej oprawie. Taki tegoroczny odpowiednik "Nagrody" - też z Ameryki Łacińskiej, też o dzieciach, też wizualnie doskonałe. Gdzieś w połowie (sceny na kempingu) bałem się, że zacznie się psuć, ale to wrażenie szybko mi przeszło.

A psubrat nawet wypatrzył nawiązanie do Antonioniego w ostatnim kadrze :)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard


Powrót do Ścieżki..., podwójne ślady...